Jeszcze nie wywietrzała mi z głowy myśl, jaka to szkoda, że w 1944 roku nie spacerowałem po aleksandryjskich plażach, a już znalazłem się w białoruskim Mińsku, gdzie właśnie ukazała się Sońka. Kilka lat temu miałem tu również spotkanie i trafiłem na manewry NATO – Białoruś, na ich część mniej oficjalną, bo przy barze. Oficerów zagadywały niestare kobiety w kusych ubraniach i obfitych makijażach. Pod sztandarem wolnej, acz niekoniecznie bezpłatnej miłości skrywał się sztandar tamtejszego KGB. Nie wiem, jaka była prawda. Słowo to traci znaczenie w cieniu służb bezpieczeństwa.
Aktualny Mińsk nie przypomina wcześniejszego. Teraz zobaczyłem ładne, kolorowe miasto z szyldami pisanymi nie tylko cyrylicą. Zmienił się również skład lokalnego etnosu, bowiem do białoruskiej wspólnoty dołączyli licznie mieszkańcy Państwa...