POLECAMY
Tak właśnie nabraliśmy przekonania, że metafora jest ekskluzywnym narzędziem warsztatu artysty literata, tak samo jak płótno i pędzel malarza, a partytura kompozytora. Pieczęcią na wszystko była wykuta definicja metafory jako językowego środka stylistycznego. Tu kończyła się nasza sympatia do przenośni. Poeci niech tam sobie kombinują; człowiek praktyczny wypowiada się jednak w sposób czytelny, tak, żeby go bliźni bez niedomówień i niuansów zrozumiał. Co niektórzy na czas młodzieńczych miłości na chwilę do liryki powrócili, lecz i z nich większość koniec końców z metaforą własnej produkcji ostatecznie się rozstała. Większość z nas rozdział pod tytułem „używanie metafor” uważa za zamknięty. A tymczasem…
Okazuje się, że ludzki język bez metafory obejść się nie może. Więcej nawet, że metafora, jak przekonują Georg Lakoff i Mark Johnson, autorzy książki „Metafory w naszym życiu”, nie jest jedynie estetycznym zabiegiem językowym, ale istotą budowania umysłowego obrazu rzeczywistości. Inni słowy nasz sposób myślenia (i wypowiadania się) jest z gruntu...