Dorota Krzemionka: – Okazuje się, że w pułapkę kredytową wpadają zarówno banki, jak i ich klienci. Z drugiej strony wydaje się, że bez kredytów nie da się żyć. Dla trzydziestolatka, który albo wynajmuje cudze mieszkanie, albo bierze kredyt na zakup własnego, wybór wydaje się oczywisty.
Tomasz Zaleśkiewicz: – Jasne, że lepiej spłacać własne mieszkanie. Sam też korzystam z pożyczek bankowych. Życie bez kredytu jest dziś prawie niemożliwe. Ale pamiętajmy, że kredyt zaciągamy często na dwadzieścia i więcej lat. Powinniśmy więc usiąść, nabrać powietrza i zastanowić się, co będzie dla nas korzystne.
Możemy nabrać powietrza, ale przecież nie jesteśmy istotami racjonalnymi. Podejmując decyzje, wpadamy w różne złudzenia i często wybieramy drogi na skróty. Czy tak samo się dzieje, gdy bierzemy kredyt?
– Gdyby racjonalnie podejmować decyzje o zaciągnięciu kredytu, to wcześniej trzeba wziąć pod uwagę bardzo wiele czynników ekonomicznych. Wyliczyć, ile rzeczywiście nas to kosztuje, pomyśleć o prawdopodobieństwie różnych zdarzeń. Takie analizy przeprowadzają banki, firmy.
A zwykły śmiertelnik?
– Trudno sobie wyobrazić, żeby przeciętny konsument w ten sposób podejmował decyzję o wzięciu kredytu. Po pierwsze – ludzie nie mają wiedzy ekonomicznej. Po drugie – zaciągnięcie pożyczki to decyzja, w której kierujemy się emocjami. Gdy bierzemy kredyt na przykład na kupno samochodu, to już myślimy o tym, że będziemy mieć ten samochód w garażu, wyobrażamy sobie, jak nim jedziemy...
A zgodnie z heurystyką symulacji to, co sobie wyobrażamy, staje się bardziej prawdopodobne?
– Wtedy zaczyna nam się wydawać, że to jest bardziej prawdopodobne, że mamy większe szanse na bezproblemowe spłacenie kredytu. Patrzymy na innych ludzi, którzy też brali takie kredyty. I nawet gdybyśmy mogli zdobyć choćby minimalną wiedzę ekonomiczną przed wzięciem kredytu, to nie szukamy tej wiedzy. Jest w nas nieświadoma obawa, że gdybyśmy tę wiedzę zdobyli, to byśmy tego kredytu nie wzięli.
Więc nie wyliczam sobie, ile dokładnie w ciągu tych dwudziestu lat muszę spłacić?
– Właśnie tak. A przecież często kredyt to decyzja, której skutki rozłożone są na kilkadziesiąt lat. Czyli trzeba myśleć perspektywicznie. Natomiast ludzie tę decyzję podejmują z pozycji „tu i teraz”, kalkulacje odnoszą do swojej sytuacji bieżącej, a nie do tego, co się z nimi może dziać za piętnaście lat. Często tuż po awansie ludzie od razu zaciągają kredyt i nie myślą o tym, że stracą pozycję, że zmieni się koniunktura. Skoro teraz jest dobrze, to nierealistyczny optymizm podpowiada, że będzie tylko lepiej.
Gdy bardzo czegoś pragnę, to trudno mi na to czekać. Kredyt trafia w ludzką niechęć do odraczania przyjemności.
– Tak! To częsty błąd. Inny, przytaczany w psychologii ekonomicznej, polega na tym, że ludzie odkładają na coś pieniądze, a jednocześnie zaciągają kredyt, który jest oprocentowany wyżej niż pieniądze na lokatach. Racjonalnie byłoby wycofać z lokaty zaoszczędzone pieniądze i za nie kupić.
Jak to można wytłumaczyć? Czy ludzie nie chcą się rozstawać z oszczędnościami?
– Działa tu mechanizm, który nazywamy księgowaniem umysłowym. Ludzie w głowie dzielą pieniądze na konkretne cele. Na przykład oszczędzam pieniądze na większe mieszkanie, a teraz chcę sobie kupić telewizor plazmowy. Mam poczucie, że skoro tamte pieniądze przeznaczyłem na mieszkanie, to nie powinienem ich wydać na telewizor. Więc kupuję telewizor na raty i dopłacam do transakcji kilkaset złotych.
[nowa_strona] W przypadku kredytów bardzo ważne jest szacowanie prawdopodobieństwa pewnych naszych możliwości finansowych. Jakie błędy umysłowe popełniamy szacując prawdopodobieństwo?
– Wspomniany już nierealistyczny optymizm. Zaniżamy prawdopodobieństwo negatywnych zdarzeń: choroba, niespodziewane wypadki, utrata pracy. Nie bierzemy pod uwag...
Wszyscy jesteśmy dłużnikami
Spośród wielu naszych zdolności często najpożyteczniejszą okazuje się... zdolność kredytowa. Bierzemy kredyt, żeby czuć, że żyjemy. Ta decyzja często zmienia porządek całego naszego życia - terminy płatności wyznaczają jego rytm, a rosnące odsetki określają sens. Podejmując tak ważne zobowiązanie powinniśmy kierować się rozumem, ale czy chcemy i potrafimy? - Nie. Bierzemy kredyty pod wpływem emocji, bo ulegamy złudzeniom. Ale to nie powód, żeby bać się kredytów. Pułapki można ominąć - twierdzi TOMASZ ZALEŚKIEWICZ w rozmowie z Dorotą Krzemionką.