To nie mandat, to ulotka czyli chwilowo nie wiem, jak się zachować

Mózg i umysł Laboratorium

Uważaj, kiedy jakieś niebezpieczeństwo nagle mija. W stanie huśtawki emocjonalnej, jaka się wtedy pojawia, możesz zgodzić się na więcej, niżbyś chciał. Czym jest huśtawka emocjonalna? Czy można w ten sposób manipulować ludźmi?

W jednym z odcinków serialu o przygodach asa polskiego wywiadu wojskowego, Hansa Klossa, zatytułowanym „Żelazny Krzyż”, hrabia (w rzeczywistości działacz polskiego podziemia) przesłuchiwany jest przez gestapowca Lohsego. Gestapowiec poniża go, grozi i stosuje terror psychiczny. Hrabia milczy jak zaklęty. Wtedy przesłuchujący się zmienia – gestapowiec wychodzi, a do akcji wkracza Kloss. Uprzejmie proponuje hrabiemu kawę, posiłek, lampkę koniaku i skorzystanie z fryzjera. I nagle sytuacja diametralnie się zmienia. Informacje zaczynają płynąć strumieniem. Co wywołało ten efekt? Dlaczego tak się dzieje?

POLECAMY


Dobry i zły policjant
Dariusz Doliński i Richard Nawrat zaczęli się zastanawiać się nad źródłami skuteczności takiego postępowania. Opiera się ono na działaniu duetu: dobry – zły policjant. Doliński i Nawrat opisali szczególną sekwencję emocji, jaka tu występuje. Najpierw tortury fizyczne i psychiczne, jakim poddawany jest przesłuchiwany, wywołują w nim gwałtowne pobudzenie i mobilizację. Później negatywne bodźce zostają wycofane (następuje zmiana przesłuchującego), co w konsekwencji powoduje demobilizację organizmu i obniżenie pobudzenia emocjonalnego. Osoba poddawana takiej procedurze znajduje się w stanie emocjonalnej huśtawki, przechodzi od skrajnego pobudzenia do demobilizacji organizmu. I w efekcie przez pewien czas staje się bardziej uległa. Zdaniem Dolińskiego i Nawrata, właśnie gwałtowne wycofanie negatywnej emocji jest kluczowe dla skuteczności tej techniki i prowadzi do większej uległości osób poddanych huśtawce emocjonalnej.


To ulotka a nie mandat
Aby zweryfikować tę hipotezę, badacze przeprowadzili pomysłowy eksperyment. Na jednej z opolskich ulic, w miejscu, gdzie nie było pasów i teoretycznie przechodzenie było tam zabronione, czekano na osoby, które złamią przepisy. Do wywołania huśtawki emocjonalnej posłużył gwizdek – taki, jakiego używają funkcjonariusze policji drogowej. Przebiegająca w niedozwolonym miejscu osoba słyszała gwizdek. Była przekonana, że za chwilę ukaże się policjant i wręczy jej mandat. Pojawiała się mobilizacja. Jednak okazywało się, że nie ma żadnego policjanta, a tylko jakieś dziecko bawi się gwizdkiem (następowała wtedy ulga i demobilizacja). I w tym momencie do osoby badanej podchodził ktoś i prosił o wypełnienie kwestionariusza. W takich warunkach – po usłyszeniu gwizdka – aż 60 proc. osób zgodziło się na wypełnienie kwestionariusza. Dla porównania: spośród osób, które przechodziły przez jezdnię w tym samym miejscu i nie słyszały gwizdka – prośbę o wypełnienie kwestionariusza gotowych było spełnić 46 proc.; podobną gotowość wykazały osoby, które po prostu szły chodnikiem (41 proc.).
W kolejnym eksperymencie osobami badanymi stali się kierowcy, którzy zaparkowali samochody w niedozwolonych miejscach. Jak wiadomo, w takich sytuacjach policja lub straż miejska chętnie wkładają mandaty za wycieraczki przedniej szyby. Zwyczaj ten wykorzystali Doliński i Nawrat. Za wycieraczkami nieprawidłowo zaparkowanych samochodów umieszczali kartki, które z pewnej odległości wyglądały jak mandat. Kiedy kierowca wracał do swego samochodu, już z daleka widział kartkę. Był przekonany, że oznacza ona konieczność wyjęcia z portfela kilkudziesięciu złotych (co musiało budzić w nim złość). Ale z...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI