Pamiętacie reklamę sprzed kilku lat, która przedstawiała rodzinkę jadącą samochodem na wakacje? Smyki dokazywały na całego. Niewiele brakowało, a mamusia i tatuś wyszliby z siebie. Ale gdy dali urwisom tablety, w aucie natychmiast zapanował spokój. Z twarzy rodziców zniknęło napięcie.
POLECAMY
Czy nie odczuwamy podobnej ulgi, gdy nasze dziecko sięga po najnowszy model smartfona lub konsoli i daje nam wreszcie święty spokój? Cieszymy się, że maluch nie ciągnie nas do zabawy samochodzikami, bo na swoim laptopie może się ścigać bolidem Lewisa Hamiltona w 3D. Za kilka lat będziemy się dziwić, dlaczego syn, córka wolą spędzać czas z elektronicznymi gadżetami, a nie z nami.
Zamiast pomstować na technologię, pamiętajmy, że różne urządzenia wpływają na nas w różny sposób – podpowiadał Marshall McLuhan, teoretyk mediów i komunikacji. Kanadyjski ekspert posłużył się metaforą temperatury i wprowadził rozróżnienie między gorącymi a zimnymi technologiami. Pierwsze bombardują nas informacjami i bodźcami. Drugie, mniej intensywne, zapraszają użytkownika do uczestniczenia w doświadczeniu i współtworzenia go.
W świecie dźwięków
Emocje z pewnością ochładza muzyka. Po całym dniu spędzonym w hałasie domowa cisza nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Wewnętrzny spokój lepiej odzyskiwać stopniowo. Choćby przy stonowanych utworach, które płyną z bezprzewodowego głośnika zintegrowanego z dowolnym sprzętem z technologią bluetooth. Taką małą kostkę możemy zanieść do kuchni, salonu,...