– Gdzie twoja stara?
– Ogląda „Santa Barbara”.
Taki dialog z „Dynastią” by nie przeszedł. Się nie rymuje. Z drugiej strony Santa Barbara nie wywołuje we mnie żadnych skojarzeń, a „Dynastia” multum. A „Santa Barbara”? Santa Barbara? Jakby kto do mnie morsem mówił. Spodziewam się wnętrz w stylu imperialno-tombakowym i plaży, po której biegają bohaterowie podczas czołówki. Chłopak ucieka przed dziewczyną, później ona go dopada, no i na koniec stykają się twarzami w atrapie pocałunku. Leciałem do Santa Barbary, wierząc, że stykanie się twarzami, jeśli się przegra wyścig na plaży, niechby i w atrapie, nie należy do tradycyjnych rytuałów powitalnych santabarbaryjczyków.
POLECAMY
W samolocie do Stanów pasażer z lewej strony oglądał odcinki „The Fix”, amerykańskiego sitcomu, gdzie rozmawia się o najważniejszych sprawach. Nie żebym podglądał (do tego bez dźwięku), lecz jednak śmignął mi przed oczyma Korwin-Mikke. Owszem, polityk z muchą pr...