Pani Beata: Mam 37 lat. Pochodzę z małej wioski, z rodziny, która jakoś radziła sobie finansowo, ale w domu panowała nerwowa atmosfera i ciągłe kłótnie rodziców o finanse, narzekanie, jak jest ciężko i jak byłoby pięknie, gdyby pieniądze spadły z nieba.
POLECAMY
Dopiero rok temu wyprowadziłam się wreszcie do własnego mieszkania i – mam wrażenie – w końcu do własnego życia. Chociaż wydaje mi się, że nie do końca potrafię to życie prawidłowo ukierunkować.
Skończyłam studia zaoczne, od ponad czterech lat mam satysfakcjonującą pracę, która pozwoliła mi na uwolnienie się i rozpoczęcie samodzielnego życia. Ale jestem samotna, bardzo samotna. Ten stan towarzyszy mi całe życie. Czas ucieka i coraz bardziej męczy mnie to, że nie mam drugiej połówki, osoby, dla której byłabym najważniejsza i która dla mnie byłaby wszystkim. Doskwiera mi brak własnej rodziny.
Moje związki to porażki. Dwa...