Większość ludzi porządkuje. Porządkowaniu podlega praktycznie wszystko. Rzeczy, stawiane sobie i innym cele, bliscy i dalsi ludzie oraz oczywiście ów bajzel, czyli psychika, zasadniczo zawsze nie taka, jak byśmy chcieli. Porządkujemy z mniejszą bądź większą pilnością, nigdy jednak wystarczająco efektywnie, by cośkolwiek mieć z głowy na bardzo długo. Porządek okazuje się złudny, rozregulowuje się, rozłazi, a na to nakładają się napady zniechęcenia z epizodami depresyjnymi. Poczucie bezsilności zostaje z nami na bardzo za długo, niby nieznośny refren piosenki, nie do wyrzucenia z głowy.
Wolno chyba założyć, że szczęśliwcy, którzy uporządkowali się z grubsza wewnętrznie, przenoszą ów ład na zewnętrzny świat. Wolno też założyć, że działa to w drugą stronę: uporządkowany świat wpływa na ludzką istotę wewnętrznie porządkująco. A więc istoty ludzkie czerpią profity, świat natomiast i tak ma to w swej abstrakcyjnej dupie. Zatem – nikt...