Z naturalnym zainteresowaniem czytam teksty o perspektywach zawodowych osób w średnim wieku.
Nie chodzi o to, że myślę wciąż o przebranżowieniu i lotach w kosmos.
Chcę znać opinię profesjonalistów, bo oczekiwanie na emeryturę byłoby w moim przypadku gorzkim żartem. Ostatnie symulacje wykazały, że za świadczenie dożyję do połowy miesiąca.
Tak więc czytam, że człowiek w okolicach półwiecza powinien szykować się na drugą karierę, ponieważ „stara” się zaraz wyczerpie.
Jestem trochę zaskoczona, że mam robić drugą, skoro nie zrobiłam pierwszej, ale czytam dalej.
Podobno każdy rozsądny Amerykanin wraz z wybiciem pięćdziesiątki szykuje się na nowe zawodowe życie.
Przede wszystkim dlatego, żeby nie znaleźć się na cmentarzu, na razie na cmentarzysku prezesów. Specjaliści od zatrudniania tłumaczą, że profesjonaliści dobiegający półwiecza gwałtownie tracą na atrakcyjności. Mówiąc eufemistycznie, brakuje dla nich ofert. W realu wygląda to tak, że dostają wymówienie rok przed przedemery...