Psychologia jest nauką młodą i – być może – ta jej młodość sprawia, że nie udało się jej uchronić przed różnego rodzaju mitami, a nawet nonsensami. Przejawia się to na różne sposoby. Znajdziemy tu psychologię potoczną, zawierającą różne przekonania na temat natury ludzkiej („ludzie z natury swojej są źli”) czy natury świata („świat jest urządzony niesprawiedliwie”), a także rozmaite mądrości ludowe w rodzaju „pieniądze szczęścia nie dają” albo „mężczyznom tylko o jedno chodzi”. Obok nich – bynajmniej nie bardzo daleko – znajdziemy magiczne przekonania praktyków odwołujących się (jak sami sądzą) do psychologii – na przykład nauczycieli, menedżerów, ale też coachów czy mówców motywacyjnych, głoszone z pozycji autorytetu („najważniejsze, żeby wiedzieć, czego się chce”). Wreszcie, choć na szczęście nie ma tu wielkiej obfitości, przyjdzie nam zderzyć się z wątpliwej wartości poglądami przedstawicieli psychologii jako nauki.
Pół biedy, jeśli dotyczy to psychologii potocznej. Jej wyznawców można usprawiedliwić nie tylko dlatego, że psychologii tej uczymy się najczęściej już w dzieciństwie, ale i dlatego, że trudno od człowieka z ulicy domagać się, aby posługiwał się poprawnymi metodami sprawdzania głoszonych twierdzeń. Gorzej sytuacja wygląda w dwu pozostałych wypadkach: tu nie tylko można, ale wręcz trzeba oczekiwać odwołania się do wiedzy sprawdzonej i uzasadnionej. Tymczasem sytuacja nie wygląda dobrze, szczególnie w przypadku pr...