Szare dni rodzą szare myśli. Czasem nawet czarne. Pewno dlatego sąsiad zagadał na temat kary śmierci. „Zwyrodnialców wieszałbym na suchej gałęzi! 25 lat, Panie Jerzy, za straszne zbrodnie?” – pytał retorycznie. I kontynuował rozgorączkowany: „My wszyscy płacimy za ich pobyt w więzieniu! A oni jeszcze narzekają na warunki. Jedzenie im nie smakuje, telewizji się zachciewa, nie wiadomo, jakim cudem ćpają, a wszystko w nagrodę za to, że potrafią gwałcić nawet maleńkie dzieci i zabijać ludzi”.
Twarz mu poczerwieniała, wzrosło ciśnienie. Ja też byłem coraz bardziej roztrzęsiony, a jednak on tego nie zauważał i krzyczał, jak się czuje matka, która wie, że zbrodniarz, który zamordował jej dziecko, całkiem dobrze się miewa. W tym stanie trudno było z nim polemizować, odwołując się do wartości.
POLECAMY
Długo jeszcze rozmyślałem na ten temat. Przypomniałem sobie scenę egzekucji z Goi Liona Feuchtwangera. Pamiętam zdanie o przeżywaniu wra...