Coraz częściej mamy do czynienia ze zdarzeniami, które wywołują dezaprobatę, są ostro krytykowane czy wręcz wydają się podlegać karze. Jednak ich sprawcy są przekonani o własnej racji i nie biorą pod uwagę argumentów przemawiających przeciwko ich stanowisku. To oczywiście rodzi wielkie emocje i prowokuje ostre spory. Podczas konfliktu obie jego strony okopują się i przywdziewają „psychologiczne zbroje”, które skutecznie izolują je od informacji docierających z wrogich okopów. Co takiego sprawia, że przedstawiciel stron są tak silnie przywiązani do własnych racji?
Najprostsza odpowiedź: są oni przekonani o „słuszności sprawy”, w imię której występują. Ludzie wierzą w to, co robią, a im silniej wierzą, tym bardziej skrajne czyny skłonni są podejmować. Skąd jednak bierze się owa wiara?
Oczywiście może ona być na przykład wynikiem objawienia, w wyniku którego poznajemy prawdy ostateczne, które mówią nam, „jak jest naprawdę”. Takie sytuacje zdarzają się jednak niezmiernie rzadko. Ich wynikiem mogą być nagłe konwersje religijne, w wyniku których ktoś porzuca swoje dotychczasowe przekonania i zaczyna przyjmować nowe - literatura religijna pokazuje wiele przypadków tego typu.
Znane są także przykłady konwersji politycznych. W tym przypadku raczej nie da się mówić o działaniu boskiej siły – można co najwyżej myśleć o przyczynach oddania się władzy konkretnego politycznego przywódcy. Jeśli konwersja i akt politycznego poddaństwa są bezinteresowne, możemy zakładać,...
Moja racja jest najlepsza?
Postępowanie zgodne z głoszonymi wszech i wobec zasadami jest znacznie skuteczniejsze aniżeli proste dowodzenie wyższości głoszonych poglądów nad innymi.