Niby wszystko jasne: osobnik rodzaju żeńskiego wydaje na świat dziecko, a potem troszczy się o nie. Im wyżej na ewolucyjnej drabinie, tym bardziej się troszczy. Najbardziej w przypadku dzieci ludzkich, bo noworodki są skrajnie niezaradne. W rzeczywistości jednak zjawisko jest bardziej skomplikowane.
Najprościej wygląda to z perspektywy ewolucyjnej – tu wszystko sprowadza się do transmisji własnych genów. W odróżnieniu od ojcostwa, genów bez żadnych wątpliwości własnych. Imperatyw ewolucyjny nakazuje dbać o te geny. Troska o dziecko jest zatem wersją altruizmu krewniaczego.
Bardziej skomplikowana jest płaszczyzna psychologiczna, bo tu pojawiają się uczucia: poświęcenie, miłość i więź. Tu znajdziemy wyrzeczenia i rozczarowania, radość i złość, zaradność i bezradność, mądrość i głupotę....