Wartość naukowa słynnych badań Milgrama jest bezsporna. Jednak według współcześnie panujących przepisów dotyczących etycznej poprawności w psychologii, dziś nie mogłyby zostać przeprowadzone. Chodzi o podstawowe zasady działalności zawodowej psychologa, czyli o godność i autonomię, o prawo badanego do intymności, o nakaz poufności itp.
Klasyczny problem: co wolno w nauce, jak daleko można się posunąć w badaniach – jest szczególnie widoczny w odniesieniu do psychologii. Takie sformułowanie problemu – „co wolno nauce?” – zakłada z góry, że oto pryncypia wyższego rzędu zostały ustalone, nakazy etyczne mają postać aksjomatów, a regulacji podlegać może tylko to, co dotyczy samej nauki.
Akceptując taki model trzeba by przyjąć, że zasady etyczne są czymś nadrzędnym, przeto regulują i określają, co wolno nauce, a czego nie. Przy takim założeniu strumień dyrektyw płynąłby tylko w jedną stronę: z góry na dół. Wiedza o człowieku wynikająca z badań naukowych nie mogłaby modyfikować tych zasad, gdyż czyniąc to, pośrednio decydowałaby sama o sobie i układ nakazy etyczne-nauka przestałby istnieć.
Układ taki przyjąć można pod warunkiem akceptacji założenia pierwotnego, że nakazy etyczne (podobnie jak system wartości) są człowiekowi dane i nie podlegają dyskusji, a więc konstatacje o podłożu naukowym wpływać nań nie mogą. Co więcej, podobne życzenia musiałyby obowiązywać też na poziomie niższym, czyli na poziomie interpretacji zasad etycznych...
KAGANEK CZY KAGANIEC
Eksperyment Milgrama zmusza do refleksji nad relacją etyki i nauki. Rzecz komentuje PAWEŁ NASSALSKI.