Autorką artykułu jest Nicole Radomska.
POLECAMY
Rytm pór roku jest bardzo mocno zsynchronizowany z Twoim wewnętrznym biorytmem. To właśnie dlatego ajurweda uczy tego, jak pielęgnować naszą relację z naturą – dzięki temu odzyskujemy i zachowujemy pełnię zdrowia. Zdrowia rozumianego holistycznie, czyli obejmującego nie tylko brak choroby, ale także poczucie spełnienia i pełni wykorzystanych możliwości ciała, umysłu i duszy. Żyjąc na co dzień w dużych miastach, mamy, niestety, utrudnione zadanie – jesteśmy w kontakcie z naturą o wiele rzadziej niż nasi przodkowie. Dlatego uważność na to, jak zmiany zachodzące w naturze oddziałują na Twoje potrzeby i samopoczucie, pomoże Ci na nowo się z nią połączyć i powrócić do równowagi.
Ajurweda zimową porą
Sam moment nadejścia wiosny jest przełomowy. Pomyśl przez chwilę o tym, co ją poprzedza. Zima to czas, kiedy natura zastyga: część zwierząt, nawet dosłownie, zapadają bowiem w zimowy sen. Tempo życia spowalnia, a śnieżna i mroźna aura sprzyjają długim rozmowom, z kubkiem gorącej herbaty przy kominku. To naturalne, że masz mniejszą chęć wychodzenia na zewnątrz i angażowania się w nowe aktywności. Przeciwstawianie się temu przypomina trochę walkę z wiatrakami – o wiele lepiej jest po prostu odpuścić, dostosować się. Dać sobie czas na regenerację.
Ajurweda – co to ta „kumulacja”?
Według tego, co mówi ajurweda zimą jest czasem dominacji energii Kapha – energii stabilizacji, odpoczynku i odnawiania wewnętrznych zasobów. To energia, która gromadzi się przez kilka miesięcy, od listopada do połowy marca. I to właśnie moment kumulacji jest tym, który przypada na okres trwania wiosny, co sprawia, że ten czas kryje w sobie największy potencjał.
Co to właściwie znaczy ta „kumulacja”? Kumulacja manifestuje się w tym, że wszystkie aspekty związane z energią Kapha możesz odczuwać teraz ze zwielokrotnioną siłą. Stabilność może wydawać się zbyt wielka, dając poczucie „utknięcia”, a odpoczynek może szybko przerodzić się w uczucie ciężkości (również mentalne) i zastanej, zablokowanej energii. Możesz odczuwać to nieprzyjemnie, jeśli masz dolegliwości związane z ogólnym zaśluzowaniem organizmu (np. problemy z zatokami), spowolnionym metabolizmem (ciężkością odczuwaną po posiłkach, bądź z powodu nadmiarowych kilogramów) czy z układem limfatycznym i zastojami lub zatrzymywaniem wody w ciele. W ajurwedzie są to „objawy zaburzonej energii Kapha”, które wskazują na to, że tym bardziej warto podjąć kroki mające na celu zbalansowanie tej energii.
Zgodnie z zasadą Samanya, podobne wzmacnia podobne. Jeśli więc chcemy powrócić do równowagi, musimy skierować się w stronę tych wyborów, które dadzą nam całkowitą przeciwność tego, co jest fundamentem naszego obecnego stanu. Wraz z nastaniem wiosny najważniejszym celem jest przede wszystkim to, żeby wejść w nią z jak największą lekkością. Zima definitywnie lekkości nie sprzyja, lecz wiosna – jak najbardziej! Z pomocą przyjdzie nam tutaj przede wszystkim wiosenna kuchnia i ajurwedyjskie jedzenie.
Ajurweda – dieta na wiosnę
Wiosna to czas odradzania się i obfitości – pojawiają się nowalijki, kiełki i cała masa innych smakowitości, których z każdym tygodniem jest coraz więcej.
Jeśli masz taką możliwość, zachęcam Cię do spróbowania własnoręcznej uprawy warzyw i ziół. Możesz zacząć od tych najprostszych (one zawsze się udają!), takich jak: szczypiorek, natka pietruszki, bazylia czy sałata.
Wbrew pozorom, żeby zacząć, nie musisz mieć koniecznie domu z ogrodem – na początek wystarczy dobrze nasłoneczniony parapet. To przepiękna praktyka uważności i terapia, która nie tylko uczy pokory i daje ogrom satysfakcji, ale także zmienia całkowicie relację z jedzeniem. Gdy obserwujesz, jak to, co trafia na Twój talerz (i po chwili dosłownie staje się Tobą, gdy trafia do Twoich ust i ulega procesowi trawienia), wzrasta od małego ziarenka do rozmiarów pokaźnej rośliny, którą pielęgnujesz przez parę tygodni, zaczynasz zupełnie inaczej patrzeć na to, co jesz i jak jesz. Dzięki temu wiesz również doskonale, kiedy jest czas wysiewu i wzrostu konkretnych roślin, a Twoja kuchnia staje się zespolona z naturalnym rytmem Ziemi. Sezonowe, własnoręcznie wyhodowane warzywa to idealny sposób na ajurwedyjskie jedzenie na wiosnę.
Jeśli jednak nie odnajdujesz się w pracy z ziemią, przygotowałam dla Ciebie małą ściągawkę.
Ajurweda dla początkujących – wiosenne dary natury
- W marcu nadal dominuje to, co możesz znaleźć w spiżarni: kapusta, brukselka, roszponka, dynia, ziemniaki, warzywa korzeniowe (pietruszka, marchew, burak, biała rzepa, seler), cebula, roszponka, kalarepa, jabłka i gruszki.
- Kwiecień to czas, kiedy możesz sięgnąć dodatkowo po szparagi, które zaczynają teraz swój sezon. Wzbogać swoją kuchnię o cebulę dymkę, zieloną natkę pietruszki i pora. Możesz także spróbować smakowitej sałatki z liści mniszka lekarskiego lub oczyszczającej zupy ze świeżej pokrzywy (przepis znajdziesz poniżej). Pojawiają się też pierwsze świeże rzodkiewki i rabarbar.
- Maj to już czas pięknego rozkwitu i obfitości, sięgaj więc śmiało po różnego rodzaju sałaty (rzymską, karbowaną, masłową czy lodową). Możesz także przygotować pyszne zupy, np. szczawiową czy z botwinki lub krem z zielonego groszku. Dodatkowo pojawia się też lekko kwaśny, ale zarazem słodki agrest, który świetnie sprawdzi się na deser.
- Początek czerwca również przynosi pyszne dary: świeżą rukolę, rukiew wodną, szpinak, bób i pierwsze soczyste pomidory. Pojawiają się truskawki i jagody pełne wartościowych witamin i przeciwutleniaczy.
Jak widzisz, dominujące wiosenne smaki są ostre, cierpkie i gorzkie. I to właśnie te smaki będą tymi, które najskuteczniej będą pomagały Ci w powrocie do równowagi po zimie, podczas której często jemy ciężej, tłuściej i… po prostu więcej niż zwykle. To, co ostre, cierpkie i gorzkie, jest tym, co pobudza metabolizm i jednocześnie doskonale wspiera pracę wątroby (dlatego tak dużo tu zielonego!), więc bez problemu pozbędziesz się złogów i zimowych blokad. Ajurwedyjska dieta sprawia często, że przy okazji ubywa też naturalnie kilka kilogramów.
Oczyszczająca ajurweda. Wiosna dobrym czasem na zmiany
Wiosna w naszej słowiańskiej kulturze tradycyjnie była związana z nadejściem nowej jakości, z powrotem do aktywności, do częstszego przebywania w promieniach słońca i bycia w większym kontakcie z ziemią. Możesz ten czas również potraktować symbolicznie i zastanowić się, co chcesz, żeby Ci towarzyszyło w najbliższym czasie, a z czym masz już gotowość się pożegnać, co odpuścić.
Tym, co może dodatkowo wzmocnić ten czas, jest świadome i uważne przyjrzenie się swojej relacji z jedzeniem i tym, co o jedzeniu mówi ajurweda. Możesz wejść w pewien rodzaj postu, rezygnując świadomie z konkretnych rzeczy, które Ci nie służą (np. cukru lub kawy). Możesz także spróbować ajurwedyjskiego detoksu, który jest jednym z najbardziej transformujących procesów w ajurwedzie. A jeśli nie czujesz się gotowy(-a) na głębszy proces, zachęcam Cię do tego, żebyś włączył(a) przynajmniej jeden element z jego oczyszczających i wspierających równowagę praktyk:
- Świeże soki ziołowe – to bardzo prosty sposób na to, żeby aktywować naturalne mechanizmy detoksykacji Twojego organizmu. Soki przygotuj w wyciskarce wolnoobrotowej, używając np. świeżej pokrzywy, podagrycznika czy liści mniszka. Smakują świetnie w połączeniu z burakiem, marchewką, jabłkiem i odrobiną cytryny.
- Ssanie oleju – ta praktyka ma już na świecie wielu zwolenników, bo nie tylko doskonale wzmacnia nasz układ odpornościowy, ale także skutkuje piękniejszą cerą i zmniejsza problemy z zatokami. Potrzebujesz 1 łyżkę zwykłego oleju słonecznikowego, którym płuczesz usta tak, jak to robisz zazwyczaj z płynem do płukania ust. Po 5–10 minutach wypluwasz i przepłukujesz usta tak, żeby mieć pewność, że nic już w nich nie zostało. To coś, co warto robić zaraz po wstaniu, razem z porannym myciem zębów.
- Czyszczenie języka – jeśli tego jeszcze nie robisz, koniecznie zacznij. Najlepiej sprawdza się miedziany czyścik do języka (miedź ma właściwości antybakteryjne), który znajdziesz w większości sklepów internetowych z produktami ajurwedyjskimi. Stosuj go zarówno rano, jak i wieczorem.
- Szczotkowanie ciała – to bardzo proste rozwiązanie na pobudzenie limfy (pod warunkiem, że robisz to we właściwy sposób), ujędrnienie skóry i dodanie sobie energii. Używaj szczotek tylko z naturalnym włosiem i zawsze pamiętaj o kierunku ruchów: od kończyn w stronę tułowia.
- Kitcheri – klasyka ajurwedyjskiej kuchni oczyszczającej i wzmacniającej. To lekkostrawne, a zarazem pełnowartościowe danie, które przygotujesz w mniej niż 30 minut. Tradycyjnie spożywa się je jako posiłek główny podczas ajurwedyjskiego detoksu (7–10 dni), ale możesz je również przygotowywać np. raz w tygodniu, żeby odciążyć swój układ trawienny. Przepis znajdziesz poniżej.
- Herbatka oczyszczająca i wzmacniająca trawienie wykonana tylko z trzech składników: nasion kuminu, fenkułu i kolendry. Wrzuć do kubka jedną czwartą łyżeczki każdego z nich i zalej wrzątkiem. Zaparzaj pod przykryciem przez kilka minut. Najlepiej działa stosowana przez okres 1–2 tygodni, trzy razy dziennie, około 30 minut po posiłku.
Ajurwedyjskie jedzenie – wiosenne przepisy
Wiosenna zupa ze świeżą pokrzywą
Składniki:
- trzy szklanki młodych listków pokrzywy (możesz je zbierać do końca maja, zanim pokrzywa zacznie kwitnąć)
- dwie marchewki
- trzy łyżki komosy ryżowej
- dwa liście laurowe
- szczypta mielonego ziela angielskiego (opcjonalnie: szczypta asafetydy i czarnej soli – kala namak)
- świeżo mielony pieprz
- szczypta kurkumy
- masło klarowane
Sparz pokrzywę gorącą wodą. Zagotuj wodę z przyprawami i warzywami, a gdy zmiękną, dodaj do niej pokrojoną i podsmażoną na maśle klarowanym pokrzywę. Jeśli nie jesteś w procesie oczyszczania, możesz dodać do niej również cebulę i czosnek, a na koniec zabielić dobrej jakości śmietaną krowią lub roślinną.
Przepis na ajurwedyjskie Kitcheri
Składniki:
- trzy łyżki ryżu basmati
- trzy łyżki żółtej fasolki mung lub czerwonej soczewicy
- ząbek czosnku
- pół cebuli
- łyżka masła klarowanego (ghee)
- pół łyżeczki nasion gorczycy
- pół łyżeczki nasion kminku
- pół łyżeczki kurkumy
- szczypta imbiru i czarnego pieprzu
- natka pietruszki
Umieść w garnku łyżkę masła klarowanego i podpraż na niej nasiona gorczycy i kminku. Podsmaż pokrojoną w kostkę cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Następnie dodaj ryż, dbając o to, żeby każde nasionko zostało otulone ghee. Wrzuć fasolkę lub soczewicę i zalej wrzątkiem, przykrywając wszystko 2 cm wody. Dodaj resztę przypraw: kurkumę, imbir, czarny pieprz.
Gotuj pod przykryciem do miękkości. Możesz dolać wody, jeśli uznasz, że danie wymaga jeszcze dłuższego gotowania. To, ile jej dodasz, będzie miało wpływ na to, jaką uzyskasz konsystencję – Kitcheri możesz podawać w postaci ryżu z fasolką lub w postaci zupy. Na koniec dodaj poszatkowaną natkę pietruszki.
W wersji klasycznej (np. podczas oczyszczania) Kitcheri przyrządza się bez czosnku i cebuli.