Trwała zmiana siebie, swojego postępowania najczęściej kojarzy nam się ze żmudnym procesem, pasmem trudnych postanowień i wyrzeczeń. Większość ludzi wyobrażających sobie zmianę w ten sposób, chce jej uniknąć lub przynajmniej opóźnić. Pomaga w tym m.in. pielęgnowanie fałszywych, wyimaginowanych wyobrażeń o swoich zaletach lub przeciwnie – wyszukiwanie i wyolbrzymianie swoich wad.
Czy jestem taka zła?
Rodzice najczęściej chcą widzieć siebie jako dobrych opiekunów. Dobrych, czyli takich, którzy realizują potrzeby i spełniają oczekiwania – dziecka, ale i otoczenia, które chce widzieć w rodzicu dobrą matkę czy ojca. Bywa jednak, że zachowanie dziecka odbiega od standardów i oczekiwań rodziców czy otoczenia: dziecko nie uczy się, wagaruje, jest agresywne…
Informacja płynąca wówczas z zewnątrz koliduje z przekonaniem rodzica o dobrze sprawowanej opiece nad dziec[-]kiem. Pojawia się dysonans, frustracja. Ukształtowany obraz siebie jako opiekuna rozpada się. Pojawiają się pytania: „co ja robię źle?”, „czego mi brakuje?”. Rodzic domyśla się, że potrzebne jest wprowadzenie innych zasad, przeorientowanie celów… Słowem: potrzebna jest zmiana. Ale z tą wiążą się zwykle trudności. Rodzą się wątpliwości: „Czy dam radę? Przecież sam mam problemy z systematycznością, koncentracją”. „Sama nie jestem wzorem. Nie jestem idealną matką. Bywam czasem matka złą, ale przecież…”
Czasem rzeczy drobne potrafią urosnąć do gigantycznych rozmiarów w błyskawicznym tempie. Bojąc się zmiany, podświadomie zaczynamy wyolbrzymiać swoje wady, nadawać im przesadne znaczenie. Zachowanie takie może wiązać się z perfekcjonizmem,...