DOROTA KRZEMIONKA: – Ryszard C., 62-latek, do tej pory niekarany, wtargnął do łódzkiej siedziby PiS, zabił jedną osobą, drugą ciężko ranił. Czy był to mord polityczny?
JÓZEF KRZYSZTOF GIEROWSKI: – Moim zdaniem to bardziej tkwiło w tym mężczyźnie niż w ideologii, która jest związana z terroryzmem.
Pan w swej pracy habilitacyjnej analizował motywy zabójstw. Co mogło skłonić go do zabójstwa?
– Nie ma tu prostych, jednoznacznych wyjaśnień. Wiele okoliczności musi się zdarzyć. Sprawca ma z pewnością pewne osobowościowe cechy, do których dołączył się prawdopodobnie kryzys. Należałoby uwzględnić, kim jest ten człowiek. Byłbym szalenie ostrożny z robieniem z niego osoby tylko i wyłącznie chorej psychicznie. Próby interpretacji tego wydarzenia nie mogą się ograniczać tylko do psychopatologicznych mechanizmów. Z informacji wynika, że mamy do czynienia z kimś, kto znajdował się w sytuacji głębokiego kryzysu psychologicznego, pewne rzeczy w jego życiu osobistym załamały się: rozszedł się z żoną, sprzedał swoje nieruchomości. Spotkały go problemy i poszukiwał odpowiedzi na pytanie o ich źródło. Jakkolwiek głębokie były jego zaburzenia, to znalazły odniesienie w realnym życiu społecznym, w polityce.
Dlaczego właśnie tam?
– Bo politycy wzbudzają wiele kontrowersji i negatywnych emocji. Coraz więcej jest w ich wypowiedziach dziwnych interpretacji – na pograniczu psychotycznego myślenia. Brzmią one jak wypowiedzi osób, które straciły jakikolwiek kontakt z realnością. Temu wszystkiemu towarzyszy wielka wrogość i agresja, którą ludzie widzą i odczuwają. Skala konfliktu i wrogości, jaka obecnie panuje w polityce, wpływa na ludzi, szczególnie na osoby zaburzone psychicznie. One nie są zawieszone w próżni społecznej, wręcz przeciwnie: wydarzenia i nastroje w świecie społecznym znajdują odbicie w ich przeżyciach.
Czy można powiedzieć, że politycy są współodpowiedzialni za te nastroje społeczne?
– Oni są animatorami różnych złych emocji, nieprawdziwych ocen, daleko idących uproszczeń...