Do mojego gabinetu z impetem wpada młoda kobieta z sześcioletnim chłopcem. Zdyszana, niemal na jednym wydechu wyrzuca potok słów: „Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie, ale korki, rozumie pani, a musiałam wyjść z pracy wcześniej, żeby zdążyć odebrać syna z zajęć z angielskiego, długo to będzie trwało? Bo potem jeszcze jedziemy na trening szachów, a jutro Igorek ma ważny mecz piłki nożnej”.
Spoglądam na chłopca – pochłonięty grą na smartfonie, w ogóle nie zwraca na nas uwagi. „Igor! Oddaj telefon, poćwiczysz tu z panią, bądź grzeczny, bo nie kupię ci tego świecącego spinnera i nie pójdziemy na basen. Wrócę później po ciebie” – informuje mama, wychodząc z gabinetu.
Igor wstaje i rozbieganym wzrokiem rozgląda się po gabinecie. Trudno mu skupić uwagę, nie słyszy poleceń, słabo nawiązuje i utrzymuje kontakt wzrokowy. Co chwilę pyta o gry, komputer, przemieszcza się i oburza, kiedy proszę, żeby usiadł z powrotem. Z grymasem na twarzy informuje mnie, że się nudzi.
70 procent procent dzieci trafiających do mojego gabinetu zachowuje się tak jak Igor. Dzieci te określa się jako nadruchliwe, przebodźcowane, przestymulowane. Najprawdopodobniej na wczesnym etapie rozwoju doszło u nich do zaburzenia percepcji słuchowej, przez co objawy zachowania często mylone są z ADHD lub ADD (zespół zaburzeń koncentracji uwagi).
Tak dużo, że nic
Kiedy rodzi się dziecko, zwłaszcza pierwsze, chcemy dać mu wszystko. Młodzi rodzice czują się zobowiązani zapewnić maleństwu wszelkie dobra. Niestety, zapominają o podstawowym i najistotniejszym warunku prawidłowego rozwoju – o budowaniu więzi na poczuciu bliskości i bezpieczeństwa. Kuszeni wspaniałym światem zabawek, gier i możliwości rozwojowych, jakich za ich czasów nie było, kupują wszystko, co pięknie gra, piszczy, „krzyczy” rażącymi kolorami. Zapisują dziecko od najmłodszych lat na przeróżne zajęcia psycho[-]edukacyjne, językowe, sportowe, muzyczne – żeby zapewnić mu dobry start w przyszłość, a poza tym „wszyscy tak robią”.
POLECAMY
Żyjemy w scyfryzowanym świecie i nie wyobrażamy sobie funkcjonowania bez telewizora, smartfona, tabletu, dostępu do wi-fi, muzyki, informacji. Wielu aktywnych zawodowo rodziców nawet w wolne dni nie potrafi obejść się bez godzinnych rozmów przez komórkę, przy jednoczesnym surfowaniu w Internecie. Zerkają kątem oka na telewizor włączony niemal przez całą dobę lub puszczają głośno muzykę, by towarzyszyła im w tle. Nie wiedzą, dlaczego nagle pojawiają się u nich problemy z koncentracją i pamięcią, nerwowość, rozdrażnienie. Konsekwe...