Szkoła (pro)demokratyczna

Tomasz Kozłowski

Szkoła jest instytucją totalitarną. Gdyby tak nie było, nie trzeba by ukuwać terminu „szkoły demokratyczne” dla podkreślenia istnienia alternatyw. Ale nie znaczy to, że w totalnej strukturze niemożliwym jest przysposobić ucznia do życia w demokratycznym społeczeństwie. Problem w tym, że ono samo nie daje szczególnie dobrych przykładów.

Przy okazji zamieszania na polskiej scenie politycznej, jakiego mimowolnie wszyscy jesteśmy świadkami, przeczytałem ostatnio na jednym z internetowych forów takie oto słowa: totalitaryzm zaczyna się wtedy, gdy wszystko staje się możliwe. Zawieszę w tym momencie radykalne osądy dotyczące meandrów polskiej rzeczywistości parlamentarnej. Wystarczająco symptomatyczne jest już samo to, że w obecnym kontekście podobne aforyzmy po prostu padają na żyzny grunt.

Słowo „demokracja” odmieniane jest dziś przez wszystkie przypadki i liczby, nic więc dziwnego, że powraca pytanie nie tylko o to, jak uprawiać demokrację i jak pielęgnować jej istotę, ale także o to, w jaki sposób jej uczyć, zwłaszcza, że świadomość dotycząca mechanizmów funkcjonowania jest w Polsce wyjątkowo niska. Świadczą o tym choćby niepokojące dane, które sugerują, że spór wokół Trybunału Konstytucyjnego jest dla dużej grupy Polaków mało istotną sprawą. Polacy nie rozumieją roli tego organu, spór ma dla większości z nich zatem charakter wyłącznie słowny, fasadowy. Nietrudno również natrafić na internetowe świadectwa braku elementarnej wiedzy polskich uczniów w kwestiach absolutnie dla demokratycznego ustroju fundamentalnych. Wystarczy spytać o nazwę wyższej izby polskiego parlamentu, by statystyczny polski gimnazjalista utknął w martwym punkcie.

Odnoszę wrażenie, i prawdopodobnie nie jestem tu osamotniony, że nauka wartości demokratycznych w szkole w dzisiejszym systemie w głównej mierze opiera się na transferze wiedzy (tak jak zresztą lwia część całego programu nauczania, który wspieranie i popularyzowanie określonych postaw realizuje raczej w teorii).

Wiedza o społeczeństwie jako przedmiot w dalszym ciągu rozumiana jest w sposób wyjątkowo kanoniczny, nastawiony na transfer określonej porcji informacji. Sam mam okazję projektować/analizować ścieżki studiów podyplomowych dla nauczycieli w tym zakresie i składają się one w przeważającej mierze na wiedzy z zakresu struktur polityczno-ekonomicznych współczesnego świata. Ścisłym elementem jest również ich historyczno-kulturowe tło. Są to naturalnie części niezbywalne i z pewnością nie do pominięcia w procesie budowania obywatelskiej świadomości ucznia. Pytanie jednak, czy postawa demokratyczna opierać się ma li tylko na znajomości określonych pojęć i mechanizmów? W jaki sposób można zakorzeniać w uczniach określony system wartości? Jak spowodować, by ich wiedza znalazła odzwierciedlenie w faktycznych działaniach z myślą o przyszłości kraju i społeczeństwa? (...)

Więcej w kwietniowym "Dyrektorze Szkoły"! Zapraszam!

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI