Moja racja jest najlepsza?

Tomasz Maruszewski

Postępowanie zgodne z głoszonymi wszech i wobec zasadami jest znacznie skuteczniejsze aniżeli proste dowodzenie wyższości głoszonych poglądów nad innymi.

Coraz częściej mamy do czynienia ze zdarzeniami, które wywołują dezaprobatę, są ostro krytykowane czy wręcz wydają się podlegać karze. Jednak ich sprawcy są przekonani o własnej racji i nie biorą pod uwagę argumentów przemawiających przeciwko ich stanowisku. To oczywiście rodzi wielkie emocje i prowokuje ostre spory. Podczas konfliktu obie jego strony okopują się i przywdziewają „psychologiczne zbroje”, które skutecznie izolują je od informacji docierających z wrogich okopów. Co takiego sprawia, że przedstawiciel stron są tak silnie przywiązani do własnych racji?

Najprostsza odpowiedź: są oni przekonani o „słuszności sprawy”, w imię której występują. Ludzie wierzą w to, co robią, a im silniej wierzą, tym bardziej skrajne czyny skłonni są podejmować. Skąd jednak bierze się owa wiara?
Oczywiście może ona być na przykład wynikiem objawienia, w wyniku którego poznajemy prawdy ostateczne, które mówią nam, „jak jest naprawdę”. Takie sytuacje zdarzają się jednak niezmiernie rzadko. Ich wynikiem mogą być nagłe konwersje religijne, w wyniku których ktoś porzuca swoje dotychczasowe przekonania i zaczyna przyjmować nowe - literatura religijna pokazuje wiele przypadków tego typu.

Znane są także przykłady konwersji politycznych. W tym przypadku raczej nie da się mówić o działaniu boskiej siły – można co najwyżej myśleć o przyczynach oddania się władzy konkretnego politycznego przywódcy. Jeśli konwersja i akt politycznego poddaństwa są bezinteresowne, możemy zakładać,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI