Życie w ciszy

Zdrowie i choroby Praktycznie

W Polsce co roku rodzi się około 600 dzieci z wrodzoną wadą słuchu. Co mogą zrobić rodzice i opiekunowie, by dać niesłyszącemu lub niedosłyszącemu dziecku jak najlepsze wsparcie w rozwoju?

Narodziny głuchego dziecka to dla większości rodziców szok. Na szczęście dzięki badaniom przesiewowym wszelkie nieprawidłowości są wykrywane już w pierwszych dobach życia dziecka. W szpitalu rodzice otrzymują informacje na temat stanu jego zdrowia oraz wskazówki dotyczące dalszego postępowania. Potem dowiadują się coraz więcej o możliwościach rehabilitacji, wykonują szczegółowe badania, szukają sposobu na przywrócenie dziecku słuchu. W ciągłym biegu nie znajdują ani czasu, ani chęci, by na chwilę się zatrzymać, przyjrzeć własnym emocjom i postawić sobie pytanie: „Jak ja się czuję w tej sytuacji?”.

Rodzic czy rehabilitant?
Pytanie o to, czego najbardziej boją się słyszący rodzice, którym rodzi się głuche dziecko, jest jednak fundamentalne. Najczęściej wyobrażają sobie, że ich dziecko zawsze będzie wymagało opieki i nigdy się nie usamodzielni. Obawa ta wynika z przekonania, że niesłyszące dziecko jest w jakiś sposób „wybrakowane” i dlatego nie poradzi sobie w życiu samo.

Niekończące się wędrówki do kolejnych ekspertów zaczynają pełnić w rodzinie funkcję znieczulającą. Dopóki rodzice walczą o to, by przywrócić normalność, nie muszą się konfrontować z własnym bólem i cierpieniem, jakie wyzwala w nich zaistniała sytuacja. Dodatkowo nadzieję na zniwelowanie skutków głuchoty podsycają specjaliści, traktujący ją jako problem wyłącznie medyczny, który można rozwiązać za pomocą dobrze dobranego zestawu działań rehabilitacyjnych. Kuszeni takimi obietnicami rodzice zaczynają się kurczowo trzymać złudnej nadziei.

W samych staraniach o przywrócenie dziecku świata dźwięków nie ma nic złego. Rodzice powinni dążyć do uzyskania dostępu do zdobyczy najnowszej technologii. Głuchota wyczekiwanego dziecka, podobnie jak wiele innych sytuacji kryzysowych, łączy się jednak z koniecznością akceptacji i pogodzenia się ze stratą. Rodziny, w których dominuje pogląd, że głuchotę można wyleczyć, pozostają zamrożone w pierwszym stadium wieloetapowego procesu żałoby – stadium szoku i zaprzeczenia.
Zaprzeczając głuchocie dziecka, rodzice wierzą, że przy odpowiednim nakładzie sił i środków problem zniknie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W konsekwencji walka o słyszenie staje się często wartością nadrzędną i determinuje relacje z synem czy córką. Matce i ojcu trudno jest pozostać spontanicznymi i radosnymi w kontaktach z dzieckiem, jeśli żyją w poczuciu, że powinni być przede wszystkim jego rehabilitantami. W codziennym życiu okazuje się, że pierwsze kroki malca mają dla rodziców o wiele mniejsze znaczenie niż jakiekolwiek przejawy jego aktywności w świecie dźwięków. Z kolei dziecko uczy się, że uśmiech na twarzy mamy i taty jest związany przede wszystkim z tym, czy uda mu się zareagować na otaczające je odgłosy. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że otrzymuje ono od rodziców komunikat: „Jesteś kochany, kiedy słyszysz”.

Rodzice, którzy nie potrafią pogodzić się z głuchotą własnych dzieci, podtrzymują w sobie iluzję, że to się zmieni – syn/córka odzyska słuch. Taka postawa niesie jednak ogromne zagrożenie dla zd...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI