Zwykli okrutni ludzie

Ja i mój rozwój Praktycznie

Jak to się dzieje, że zwykli ludzie w pewnych okolicznościach stają się oprawcami? Co się stanie, gdy dobrych ludzi umieścimy w złym miejscu? Np. w więzieniu...Eksperyment Philipa Zimbardo pokazuje, jak dramatycznie zmienia się wtedy zachowanie ludzi.
 

Wyobraź sobie, że nagle zabrano cię z domu, zakuto w kajdanki i zawieziono w miejsce, gdzie obowiązują zupełnie inne reguły niż te, które znasz. A potem rozebrano cię do naga, ogolono ci głowę, kazano założyć upokarzający strój, wokół nogi zawiązano łańcuch i pozbawiono wszelkiej prywatności. Od tej pory ktoś inny decydowałby o wszystkim w twoim życiu, nawet o tym, czy i kiedy możesz skorzystać z toalety. Czy nadal byłbyś sobą w tej sytuacji? Czy chciałbyś i potrafiłbyś się dostosować do tych reguł, czy próbowałbyś się zachowywać jak dotąd?

A może przypadłby ci w udziale inny scenariusz. Wyobraź sobie, że dostałeś mundur, pałkę, a razem z nimi władzę i prawo decydowania o losie innych ludzi. Nawet o tym, czy i kiedy mogą skorzystać z toalety. Czy nadal byłbyś sobą w tej sytuacji? Czy zachowywałbyś się tak samo?

Pytanie: co robią dobrzy ludzie w złym miejscu?

Dlaczego więzienia są tak nieludzkie? Skąd się bierze okrucieństwo strażników i zezwierzęcenie więźniów? Jakie są behawioralne i psychologiczne konsekwencje sytuacji, gdy zwykli ludzie stają się nagle więźniami lub strażnikami? Takie pytania były punktem wyjścia eksperymentu, jaki Philip Zimbardo razem z Craigiem Haneyem i Curtisem Banksem przeprowadzili w 1971 roku na terenie Stanford University. Próby wytłumaczenia patologii w takich instytucjach jak więzienie często nawiązują do hipotezy dyspozycji. Zgodnie z nią relacje w więzieniu zależą od „natury” ludzi, którzy tam przebywają. Okrucieństwo strażników jest wynikiem ich sadyzmu, braku wykształcenia i braku wrażliwości. A przemoc jest logicznym skutkiem uwięzienia, wbrew woli, osób impulsywnych i agresywnych. Hipotezy dyspozycji nie sposób zweryfikować poprzez obserwację już istniejących więzień. Nie można tam bowiem oddzielić wpływów otoczenia od trwałych cech więźniów i strażników. Co zatem można zrobić? Należy zaprojektować nowe więzienie, porównywalne do tych istniejących, i wprowadzić tam osoby, które wstępnie nie różnią się od reszty społeczeństwa. Tak też zrobiono.

Badani: zdrowi i normalni

Eksperymentatorzy zamieścili w prasie ogłoszenie, zapraszając osoby zainteresowane badaniami dotyczącymi realiów w więzieniach. Za udział w eksperymencie płacono 15 dolarów dziennie. Zgłosiło się 75 osób, wszystkie zostały poddane badaniom psychologicznym, pozwalającym określić ich dyspozycje. Aby wykryć ewentualne zaburzenia osobowości, posłużono się Inwentarzem Osobowości Andrew Comreya (Camrey Personality Scales). Jego podskale dotyczą: ufności, skrupulatności, konformizmu, aktywności życiowej, równowagi psychicznej, ekstrawersji, męskości oraz empatii.

POLECAMY

Wykorzystano też Skalę F Theodora Adorno do pomiaru konwencjonalizmu wartości i uległości wobec autorytetów oraz Skalę Makiawelizmu Richarda Christiego i Florence Geis. Do udziału w eksperymencie ostatecznie wybrano 21 osób. Byli to normalni, zdrowi, odporni emocjonalnie, dojrzali i inteligentni młodzi mężczyźni z klasy średniej, studenci różnych uniwersytetów. Żaden z nich nie wykazywał najmniejszych skłonności do zachowań antyspołecznych, nie wszedł w konflikt z prawem, nie miał zaburzeń emocjonalnych.

Rzut monetą decydował, komu przypadnie rola więźnia, a komu strażnika. A zatem ich przyszła rola wynikała z przypadku. Ostatecznie wybrano 10 więźniów i 11 strażników. Uczestnicy eksperymentu nie znali się nawzajem. Co ważne, początkowo nie było żadnych różnic między strażnikami i więźniami.

Sztuczne więzienie: kraty i karcer

Sztuczne więzienie urządzono w piwnicy Wydziału Psychologii Uniwersytetu Stanforda (Południowa Kalifornia). Pracownie zamieniono na trzy niezbyt duże cele (185 x 275 cm), w drzwiach zamontowano stalowe kraty. W każdej z cel umieszczono trzech więźniów.

Szafa wbudowana w ścianę służyła jako karcer – było to ciemne i małe pomieszczenie (o wymiarach 61 x 61 x 214 cm). Eksperymentatorzy nie zamierzali odtworzyć w szczegółach prawdziwego więzienia. Próbowali natomiast stworzyć jego funkcjonalny odpowiednik i wywołać u badanych analogiczne efekty psychologiczne. Żaden z uczestników eksperymentu nie otrzymał instrukcji, jak ma się zachowywać w roli więźnia lub strażnika. Strażnikom przed rozpoczęciem eksperymentu udzielono jedynie ogólnych wskazówek. Jak powiedziano, ich zadaniem jest „utrzymywanie porządku w więzieniu”. Uprzedzono, że będą musieli radzić sobie z nieprzewidzianymi wypadkami (np. próbami ucieczki). Prawdziwi strażnicy zazwyczaj też są niewiele lepiej przygotowani psychologicznie do wykonywania swoich zadań. Podkreślono, że podczas eksperymentu pod żadnym pozorem nie wolno im bić więźniów. Mogą jednak nękać ich w inny sposób: wzbudzać strach, kontrolować, wmawiać, że są całkowicie zależni od strażników. Więźniów zaś uprzedzono, że będą przebywać pod stałym nadzorem, a ich prawa obywatelskie mogą zostać naruszone.

Uniform i numery: anonimowi i identyczni

Dla każdej z grup – strażników i więźniów – przewidziano identyczne ubrania. Strażnicy dostali uniformy koloru khaki, kojarzące się z dyscypliną wojskową. Wręczono im kajdanki, gwizdki i policyjne pałki – symbole władzy i dominacji – oraz lustrzane okulary przeciwsłoneczne, uniemożliwiające kontakt wzrokowy.

Dla więźniów przygotowano koszule do kolan, z numerem identyfikacyjnym wypisanym z przodu i z tyłu. Łańcuch wokół kostki u nogi miał im nieustannie (nawet w czasie snu) przypominać o upokorzeniu. Na głowy założono im czapki z nylonowych pończoch, które zacierały różnice w długości włosów, kolorze i sposobie uczesania (temu samemu służy golenie głowy w więzieniach i w wojsku). Nie mogli mieć w celi żadnych przedmiotów osobistych.

Identyczne ubrania więźniów i uniformy strażników upodabniały ludzi do siebie do tego stopnia, że postronny obserwator nie był w stanie ich odróżnić.

Początek: aresztuję cię

W pierwszym dniu eksperymentu współpracująca z badaczami policja z Palo Alto „aresztowała” bez uprzedzenia tych jego uczestników, którym przypadła rola więźniów. Pojmano ich w domach. Policjant przedstawiał im zarzut włamania lub napadu z bronią w ręku. Następnie zakuwano ich w kajdanki, rewidowano – często na oczach sąsiadów – i przewożono na posterunek. Zdejmowano im odciski palców i zakładano kartoteki. Następnie przewożono ich, z zawiązanymi oczami, do sztucznego więzienia, tam kazano im rozebrać się do naga, poddano odwszeniu (spryskiwano ich dezodorantem). Przez chwilę stali nago na „dziedzińcu więziennym”. Potem wydano im stroje więzienne, zrobiono zdjęcie policyjne, w końcu umieszczono ich w celach i kazano zachowywać milczenie. W tych warunkach więźniowie mieli przebywać 24 godziny na dobę. Strażnicy pracowali po trzech na ośmiogodzinnych zmianach.

Gdy wszyscy więźniowie zostali ulokowani w celach, naczelnik powitał ich i przedstawił reguły obowiązujące w więzieniu. Do więźniów zwracano się, używając tylko ich numerów identyfikacyjnych. Dostawali codziennie trzy niesmaczne posiłki i pozwalano im na trzy wyjścia do ubikacji – pod nadzorem strażnika. Co jakiś czas – w dzień i w nocy – odbywały się apele. Strażnicy ustawiali więźniów w szeregu i liczyli. Chcieli w ten sposób sprawdzić, czy wszyscy więźniowie są obecni, czy znają swoje numery identyfikacyjne i czy stosują się do obowiązujących zasad. Z czasem jednak apele stały się okazją do prześladowania więźniów.

Przemiana: co się stało z tymi ludźmi?

Obserwowano reakcje więźniów i strażników w tym sztucznym więzieniu. Wykorzystano nagrania wideo i magnetofonowe. Początkowo uczestnicy eksperymentu dostrzegali umowność sytuacji, nie traktowali jej poważnie. Więźniowie śmiali się, rozmawiali, strażnicy czuli się nieco głupio, wydając im polecenia. Pierwszy dzień minął bez problemów, dlatego nikt nie był przygotowany na bunt, który wybuchł drugiego dnia. Więźniowie z celi nr 1 zabarykadowali drzwi pryczami. Zdjęli czapki, zdarli swoje numery identyfikacyjne, strażników wyzywali od faszystów. Ci wezwali posiłki, bunt stłumiono. I znikła umowność sytuacji. Więźniom zabrano prycze. Dla tych, którzy nie brali udziału w buncie, urządzono celę uprzywilejowanych. Pozwolono im umyć się, dano dodatkowy posiłek – a reszta mogła tylko patrzeć, jak jedzą. Przemieszano więźniów w celach – w efekcie naruszono ic...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI