Zwodniczy urok wspomnień

Na temat

Gdyby nam ją zabrać, zostalibyśmy z niczym. Nie byłoby nas. Na niej bowiem, na pamięci autobiograficznej, opiera się zarówno historia naszego życia, jak i nasza tożsamość oraz niepowtarzalność. Cali jesteśmy utkani ze wspomnień. Czy to możliwe, że niektóre z nich są fałszywe?

Czy w dzieciństwie leciałeś balonem? Był słoneczny dzień, a ojciec trzymał cię za rękę... Nie? Jesteś pewien? A może to wydarzenie zatarło się w twej pamięci? Może przypomnisz je sobie, gdy spojrzysz na zdjęcia z dzieciństwa. Oto na jednym z nich widzisz osoby lecące balonem. Wśród nich dostrzegasz... Nie, niemożliwe, a jednak... Ty jako dziecko, obok twój ojciec. Trzyma cię za rękę. Czy to się zdarzyło? Przeszukujesz raz jeszcze swoje wspomnienia – tak, chyba trafiasz na ślad tamtej podniebnej podróży. Jak mogłeś o niej zapomnieć!?

Tak w przybliżeniu przebiegał eksperyment, który przeprowadziły Kimberley Wade i Maryanne Garry z Uniwersytetu w Wellington. Pytały one uczestników eksperymentu o wycieczkę balonem w dzieciństwie.

POLECAMY

Wcześniej – z wywiadów rodzinnych – wiedziały, że w życiu tych osób nic takiego nie miało miejsca. Ale podsuwały badanym zdjęcia, które rzekomo miały im ułatwić przypomnienie sobie pewnych zdarzeń. Jedno z nich przedstawiało grupę osób w balonie. Za pomocą obróbki cyfrowej doklejano do nich dwie postacie – osoby badanej z okresu dzieciństwa i jej ojca. Włożono wiele wysiłku, by badany nie dostrzegł śladów ingerencji w zdjęcie, ale trud sowicie się opłacił: po obejrzeniu zdjęcia aż co druga osoba (!) przypomniała sobie, że w dzieciństwie leciała balonem. Przywołała zatem wspomnienie czegoś, czego nie przeżyła...

Jak to możliwe? Jak zaufać swej pamięci? Czy nasze wspomnienia są iluzją i jak ruchome piaski wciąż się zmieniają? Byłby to pochopny wniosek. W końcu nie co dzień ktoś nam podsuwa specjalnie spreparowane zdjęcia. Zwykle to, co przechowujemy we wspomnieniach, zdarzyło się naprawdę. Na przykład pierwszy pocałunek... 

Pierwszy pocałunek

Pamiętamy go dokładnie. Większość z nas ma wciąż przed oczami tę scenę, nawet jeśli minęło wiele lat. Pamiętamy, z kim i gdzie się całowaliśmy, o jakiej porze dnia. Ba, niektórzy potrafią nawet powiedzieć, jaki to był dzień tygodnia! Ten pierwszy pocałunek głęboko zapadł nam w pamięć. Stał się częścią naszej pamięci autobiograficznej. Co spowodowało, że tak mocno utkwił w naszej głowie? Ten pierwszy różnił się od wcześniejszych, zdawkowych pocałunków, których wymieniliśmy setki podczas powitań i pożegnań. Wiązał się z silnymi emocjami. Wkroczyliśmy nim w nową dziedzinę życia. Nie wiedzieliśmy, jak zareaguje wybrana osoba, czy nas odepchnie, czy też przyciągnie do siebie. Obawialiśmy się, czy całujemy się we właściwy sposób. Na wspomnienie tamtej sytuacji jeszcze dziś serce bije nam szybciej. 

Czy sposób, w jaki pamiętamy pierwszy pocałunek, jest charakterystyczny dla działania naszej pamięci autobiograficznej? Nie. To, że jakieś zdarzenie zapisuje się w naszej pamięci w sposób dosłowny i wierny, a na dodatek potrafimy je łatwo przywołać, jest raczej wyjątkiem niż regułą. Zastanówmy się: czy równie dobrze jak ten pierwszy pamiętamy pocałunek drugi, trzeci, dziesiąty? Okazuje się, że w pewnym momencie przestajemy zapisywać konkretne zdarzenia jako oddzielne, zamiast tego dołączamy je do całej serii zdarzeń w pewien sposób podobnych do siebie. Takie serie badacze pamięci nazywają schematami poznawczymi, czyli uogólnionymi zapisami pamięciowymi. Mają one wielką zaletę – pozwalają nam oszczędnie korzystać z pamięci. Ale mają też zasadniczą wadę: nie zawsze umożliwiają odtworzenie wszystkich szczegółów konkretnego zdarzenia. Wprawdzie pamiętamy, jaką ocenę dostaliśmy na egzaminie z socjologii na III roku, ale za nic w świecie nie możemy sobie przypomnieć, jakie pytania wtedy padły i jak na nie odpowiadaliśmy. Oczywiście możemy próbować odtworzyć te szczegóły – sprawdzić w indeksie, kto prowadził wykład z socjologii, zajrzeć do zeszytu z notatkami... może uda się przypomnieć coś więcej z egzaminu. Będzie to jednak wymagało nieporównywalnie większego wysiłku niż wspomnienie smaku pierwszego pocałunku. 

Składniki pamięci

Badacze próbowali katalogować zdarzenia utrwalone w pamięci autobiograficznej. Wyodrębnili trzy ogólne kategorie zdarzeń. Pierwszą stanowiły zapisy zdarzeń związanych z życiem osobistym oraz rodzinnym. Są one często dokumentowane fotografiami, nagraniami wideo. Jeśli po jakimś czasie oglądamy film ze ślubu czy wesela, uświadamiamy sobie, że pamiętamy to inaczej, choćby dlatego, że uczestniczyliśmy w tych uroczystościach w innej roli niż operator kamery. Do drugiej kategorii należą zapisy odnoszące się do życia zawodowego czy nauki w szkole; trzecią zaś grupę tworzą zapisy odnoszące się do aktywności społecznej, a także towarzyskiej. Nietrudno zauważyć, że granice między tymi kategoriami nie są ostre. Osoba, z którą ktoś kontaktował się na gruncie towarzyskim, w jakimś momencie może stać się partnerem lub partnerką życiową. Zdarzenia, które miały miejsce w życiu zawodowym (utrata pracy), mogą prowadzić do różnych konsekwencji w życiu osobistym i rodzinnym (obniżenie samooceny, pogorszenie warunków egzystencji). 

Tomasz Maruszewski

 

Kuszące szufladki sekretarzyka

Nie wszystkie informacje dotyczące naszej biografii zapamiętujemy jednakowo łatwo, nie wszystkie równie dokładnie. Niektóre szczegóły wyrytych w pamięci wydarzeń mogą nam się zacierać (np. po latach nie pamiętamy, jak była ubrana osoba, z którą się całowaliśmy), inne zaś, nawet jeśli dotyczą tych gorzej pamiętanych zdarzeń, możemy pamiętać bardzo dokładnie (np. wygląd pokoju, w którym zdawaliśmy egzamin z socjologii).

Czasem pamięć jawi się nam jako sekretarzyk z wieloma szufladkami, w których schowane są informacje dotyczące różnych dziedzin życia, a my możemy je dowolnie otwierać i wspominać. To kusząca metafora... lecz nietrafna. Wielokrotnie wykazano, że przywołanie jednej informacji przywodzi nam na myśl szereg innych. A zatem w naszym sekretarzyku muszą być sekretne drogi, łączące poszczególne szufladki. Czasami niektóre szufladki zacinają się i nie potrafimy dotrzeć do ich zawartości. Jednak po pewnym czasie blokada ustępuje i znów możemy swobodnie zajrzeć do środka. Niekiedy z jakiejś szuflady wysypują się całe gromady wspomnień – zupełnie wbrew naszej woli. Pamięć o naszej osobistej przeszłości jest dynamiczna i kryje wiele zagadek. 

Najprościej byłoby powiedzieć, że pamięć auto­biograficzna zawiera zapis naszego życia. Ale nie jest to zapis wierny, choć czasem może nam się tak wydawać. I zdziwieni jesteśmy, gdy okazuje się, że osoba, z którą się całowaliśmy po raz pierwszy, zupełnie inaczej pamięta tamto zdarzenie. Która wersja jest prawdziwsza – jej czy nasza? Oczywiście bardziej wierzymy sobie, nie ma tu zbyt wiele miejsca na obiektywizm...

No, chyba że byliśmy wówczas nagrywani – na dodatek w HD i z dźwiękiem dolby stereo. Ale taka sytuacja zdarza się nader rzadko, a już szczególnie przy pierwszym pocałunku.

Pamięć grzeszy tendencyjnością (patrz aplikacja „Grzechy pamięci”) i to jest przyczyna wielu kłótni – rodzinnych i innych. Na przykład jesteśmy przekonani, że rodzice faworyzowali siostrę, a ona uważa, że było wręcz przeciwnie. Żona narzeka, że to ona zawsze zmywa naczynia, mąż mówi to samo o sobie. Zaczyna się spór, kto ma rację, czyja wersja zdarzeń jest poprawna. Spór najczęściej nierozstrzygnięty, ponieważ każdy z uczestników ignoruje to, że widzi zdarzenie z zupełnie innej perspektywy i interpretuje je z punktu widzenia swoich potrzeb lub celów. Każdy wierzy swojej pamięci, a to, co sami robimy, zwykle pamiętamy dużo lepiej niż działania innej osoby. Czy jest zatem w pamięci coś, na czym można polegać, co się nie zmienia zależnie od punktu „siedzenia”?

Przemoknięte buty

Różne są metody badania pamięci. Niektóre z nich przynoszą czasem zaskakujące wyniki. W jednej z bardziej znanych metod badania pamięci – w metodzie Galtona-Crowitza – podaje się badanym słowa klucze (np. zagajnik) i prosi się ich, by przypomnieli sobie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI