Zwodniczy umysł

Mózg i umysł Laboratorium

Czasem osaczają nas myśli, które paraliżują nasze działania i wyłączają z życia. Czy można sobie z nimi poradzić? Można - na przykład tak, jak zrobił to bohater filmu „Piękny umysł”. Mentalne upiory można po prostu życzliwie zignorować.

Bohater „Pięknego umysłu”, John Nash, genialny matematyk, noblista, cierpi na schizofrenię. Nawiedzają go halucynacje. Charles jest jego urojonym sublokatorem, Marcee to jego córka, i jeszcze symbolizujący chorobę agent Parcher. Te nieistniejące postacie ciągle towarzyszą matematykowi, pojawiają się nawet podczas uroczystości wręczenia mu Nagrody Nobla. Bohater pokazuje jednak, że z omamami da się żyć. Zauważa, że Marcee mimo upływu lat wciąż pozostaje małą dziewczynką, czyli nie jest rzeczywista. Zamiast koncentrować się na zwidach, bać się czy spierać z nimi, nauczył się życzliwie je ignorować.

W pułapce ruchomych piasków
Steven Hayes, jeden z twórców Terapii Akceptacji i Zaangażowania (Acceptance and Commitment Therapy, ACT), przywołuje „Piękny umysł” jako przykład ilustrujący istotę tej terapii. W odróżnieniu od wielu tradycyjnych psychoterapii, ACT nie skupia się na redukcji symptomów, nie próbuje zmienić treści myśli czy redukować nieprzyjemnych odczuć. Przeciwnie, uczy, jak – mimo wszelkich negatywnych uczuć, myśli, bólu czy trudnych wspomnień – działać skutecznie, zgodnie z wyznawanymi wartościami. Filozofia tego podejścia jest intuicyjnie prosta: zmieniamy to, na co potencjalnie mamy wpływ, czyli nasze zachowanie. To, na co wpływu nie mamy, czyli automatyczne myśli, reakcje emocjonalne oraz doznania cielesne, uczymy się akceptować.

Tak jak Nash zaakceptował towarzyszące mu zjawy. Kiedy przychodzą nam do głowy negatywne myśli, nieprzyjemne wspomnienia, niechciane emocje, gdy czujemy ból – co najczęściej robimy? Zazwyczaj staramy się ich jak najszybciej pozbyć lub przejąć nad nimi kontrolę. Przecież normą we współczesnych czasach jest czuć się dobrze i myśleć pozytywnie. By to osiągnąć, stosujemy różne metody. Odwracamy uwagę od tego, co boli, włączając różne zagłuszacze, racjonalizujemy problem (to mi wyjdzie na dobre, wcale mi na tym tak nie zależało). Sięgamy po leki, alkohol lub objadamy się, za wszelką cenę próbując uniknąć stresujących sytuacji. Metody te przynoszą natychmiastową ulgę, co działa jak wzmocnienie pozytywne i powoduje powtarzanie tego zachowania.

Z czasem jednak znieczulacze powodują, że nasze życie staje się coraz bardziej ograniczone, coraz mniej zgodne z tym, na czym naprawdę nam zależy i co nadaje naszemu życiu sens. Aby zobrazować nieskuteczne na dłuższą metę próby kontrolowania wewnętrznych doświadczeń, terapeuci ACT przywołują metaforę ruchomych piasków. Człowiek, który zapada się w takiej kurzawce, w naturalny sposób zaczyna się szamotać, wykonywać gwałtowne ruchy, które wcale nie ułatwiają mu wydostania się z pułapki. Przeciwnie – sprawiają, że zapada się w nią coraz głębiej. Aby zahamować pogrążanie się, trzeba zachowywać się spokojnie. Analogicznie, skoro próby kontroli automatycznych emocji i myśli nie przynoszą korzyści, ACT sugeruje, abyśmy nie próbowali walczyć z nimi. Niech sobie istnieją i towarzyszą nam, gdy działamy i angażujemy się w to, co dla nas naprawdę ważne.

Nieprzyjemne, bolesne myśli i uczucia nieuchronnie pojawiają się od czasu do czasu....

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI