Zbawicielka mówi: dość

Nałogi i terapie Praktycznie

„Zostaw go wreszcie” – słyszy od znajomych i rodziny. Ale ona nie wyobraża sobie życia bez niego, bez ciągłego czekania i błagania o jego uwagę, o miłość. Aż któregoś dnia pojmuje, że jest uzależniona tak samo jak on. I mówi: dość!
 

Przychodzi do gabinetu i nieśmiało się wita. Zapytana, co ją sprowadza, najczęściej mówi, że ma już dość. Dość płakania, czekania, proszenia. Dość wstydu, lęku, strachu. Jednym tchem stwierdza, że już nie może go znieść i że to przecież taki dobry człowiek. Po co więc tu przyszła? Bo kiedyś było inaczej, on się pewnie zagubił, a ona powinna go wspierać. Pewnie z nią coś jest nie tak… Może to depresja? Może potrzebne są jej jakieś leki?

Życie na polu minowym
Według Timmena Cermaka, terapeuty uzależnień, współuzależnienie jest chorobą. Pia Mellody, terapeutka amerykańska, autorka Toksycznej miłości i wielu innych książek, upatruje jej genezy w pochodzeniu z rodziny alkoholowej. Definiuje ją jako upośledzenie dojrzałości spowodowane urazem z dzieciństwa. John Bradshaw, doradca rodzinny i autor m.in. Toksycznego wstydu, sam będący dzieckiem alkoholika, mówi o cechach osobowości, które kształtują się na skutek życia w zaburzonym systemie rodzinnym. Inni autorzy upatrują podłoża współuzależnienia w psychopatologii, nerwicy, neurotyczności, jeszcze inni mówią o „toksycznej miłości”, o „toksycznych relacjach i kobietach, które kochają za bardzo”.
Już w latach 50. ubiegłego wieku Joan Jackson, terapeutka i autorka książki Alkoholizm i rodzina, zaproponowała koncepcję współuzależnienia jako reakcji na permanentny stres. Ten nurt, rozwijany do dziś, zakłada, że współuzależnienie jest próbą adaptacji do codziennych wyzwań i zagrożeń, jakie stwarza życie z uzależnionym partnerem.

POLECAMY

Bycie w związku z taką osobą to nie tylko, jak się potocznie mówi, „jazda bez trzymaki”. To życie w stałym stanie wojny, poruszanie się po polu minowym, pod ciągłym obstrzałem. Nigdy nie wiesz, czy, kiedy i w jakim stanie on wróci do domu. Ale wiesz, że będziesz na niego czekać. Obawiasz się, że może już przegrał całą wypłatę na automatach, może zaciągnął „chwilówkę”. Ale masz pewność, że będziesz ten kredyt razem z nim (a raczej za niego) spłacać. Nigdy nie wiesz, z iloma kobietami cię zdradził. Dlatego będziesz przeszukiwać kieszenie, telefon, komputer i płakać w poduszkę. Zastanawiasz się, czy jego wspaniały humor i beztroska to koniec kłopotów, czy działanie kolejnych dopalaczy, narkotyków. Ale będziesz trzymać go za rękę, wzywając pogotowie, i drżeć o jego życie, gdy przyjdzie „zejście” z tego haju. Jedno wiesz: będziesz wciąż walczyć o niego, o rodzinę, o wasze życie.

Dla mnie się zmieni?
Większość kobiet uzależnionych partnerów początkowo sądzi: „Mnie to nie spotka. Dla mnie się zmieni. Jeśli kocha, to przestanie…, zacznie…, pomyśli…”. A potem lata lecą, rodzą się dzieci, utrwalają się pewne nawyki, zachowania. Pojawia się strach przed nieznanym, przed zmianami. Wzrasta wytrzymałość, pozorna odporność na to, co wcześniej było nie do pomyślenia. Mechanizmy obronne pozwalają przetrwać, ale skutecznie zniekształcają rzeczywistość, tak że myślisz: „To przecież taki dobry człowiek był, muszę mu pomóc. Kto, jeśli nie ja? Inni się od niego odwrócili, ma tylko mnie, jestem jego jedyną nadzieją”. Taki...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI