Wspólne tupanie

Ja i mój rozwój Laboratorium

Gdy ludzie tupali razem z eksperymentatorem, chętniej zgadzali się zrobić krzywdę kompletnie nieznanej osobie. Nieprzypadkowo we wszystkich totalitaryzmach wymusza się podobny ubiór i gesty – mówi Wojciech Kulesza.

Karolina Rogaska: Jak mówi przysłowie, przeciwieństwa się przyciągają. Inne zaś twierdzi, że ciągnie swój do swego, że lubimy ludzi do nas podobnych. Co nas zatem ku sobie przyciąga?
Wojciech Kulesza: Od kilku lat na zajęciach z psychologii miłości proszę studentów, żeby przypomnieli sobie ważne osoby ze swego życia, takie, z którymi nie są związani więzami krwi. Następnie mają oszacować, na ile każda z tych osób jest do nich podobna. Odpowiedzi mieszczą się pomiędzy 55 a 75 procent podobieństwa, nie jest to więc wybitnie wysokie podobieństwo. Z kolei badania psychologiczne pokazują, że podobieństwo jest kluczem do sympatii – a im większe, tym lepiej. Co innego mówią nasze przekonania, a co innego eksperymenty.

To jak jest naprawdę?
Myślę, że rzecz w metodologii badań, tu jest pies pogrzebany. Wyobraźmy sobie, że chcemy sprawdzić, jaki jest stosunek ludzi do osób o przeciwnych upodobaniach. Trudno jednak określić, co jest przeciwieństwem na przykład zamiłowania do żeglugi. Chodzenie po górach? Uprawianie ogródka? Z moim zespołem zrobiliśmy jedno z nielicznych badań, gdzie próbowaliśmy zastosować całkowity antagonizm. Kiedy osoba badana wykonywała jakiś ruch, badacz robił coś zupełnie odwrotnego – ona szła do przodu, on do tyłu. Okazało się, że takie zachowanie rodzi tak samo silne lubienie, jak wykonywanie identycznych czynności. Wygląda więc na to, że naśladownictwo jest bardziej złożonym mechanizmem, niż pierwotnie sądzono. Paradoksalnie: podobieństwo może kryć się w przeciwieństwie.

Badania dowodzą, że lubimy osoby, które naśladują nasze zachowanie. Często dzieje się to nieświadomie. Skąd się bierze taki odruch?
Można powiedzieć, że się z nim rodzimy. Niemowlęta już w 72. godzinie życia zaczynają naśladować inne dzieci. Powielają ich płacz. Zresztą naśladownictwo jest znane u wielu gatunków zwierząt. Tyle że większość z nich stosuje je, aby „zjeść albo nie zostać zjedzonym”. Ludzie zaś naśladują się, by tworzyć relacje społeczne. Neurony lustrzane, które pozwalają nam wychwytywać nastroje innych ludzi i empatyzować z nimi, są empirycznym dowodem na to, że jesteśmy „zalinkowani”, „podłączeni”. Nasze umysły są predysponowane do tego, by współbrzmieć z umysłami innych ludzi. Potrafimy nawet wyprzedzać odruch naśladowania! Oliver Genschow i Marcel Brass pokazywali badanym film, na którym aktorce opadał pukiel włosów. Badani poprawiali swoje włosy, zanim zrobiła to kobieta na ekranie.

W jaki sposób naśladownictwo wpływa na relacje społeczne?
Jest spoiwem, łączy ludzi. Pozwala tworzyć satysfakcjonujące, pełne zaufania i zrozumienia relacje. Czasem służy też do wywierania wpływu na innych, przypodobania się komuś.

A czy może prze...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI