W świecie koanu

Profile

Kiedyś spotkałam się z opinią, że Japończycy dlatego wyglądają młodziej od nas, że mają w sobie więcej gotowości do naiwnego polegania na innych, oddania się woli ogółu, wiary w to, że system działa, że każdy jest na swoim miejscu i to zdejmuje z nich obowiązek nieustannej dzikiej rywalizacji.

EWA MARYNOWSKA: Swoją książkę Boski dwumian zaczyna Pani słowami z psalmu 116: „Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?”. Dlaczego pracę o kulturze przesiąkniętej buddyzmem otwiera Pani cytatem z Biblii? Czy te słowa są odwołaniem do – jak się okazuje – wiecznej, a dziś zalecanej praktyki wdzięczności?

POLECAMY

JADWIGA M. RODOWICZ-CZECHOWSKA: Buddyzm w wydaniu mahajanistycznym, czyli tym, które przeważyło w Japonii po XI wieku, ma wiele wspólnego czy może podobnego z chrześcijaństwem, a może judaizmem Psalmów Dawidowych. Ta wdzięczność wobec Istoty, Bytu, Boga jest podstawowa. Czułość wobec innych, pokora wobec losu, przyjmowanie od innych dobra z poczuciem łaski, wiązanie się z tymi innymi obligacją czynienia dobra jest nurtem podstawowym we wrażliwości ludowej, a ja tego doświadczyłam przez wiele lat współbycia z Japończykami, pracy z nimi, przyjaźni. Kiedy powstawała książka, scalana z wielu tekstów wcześniej napisanych, zmagałam się z chorobą i podsumowały się we mnie te doznania japońskie, przygody intelektualnej, z doświadczeniem ciosu od losu i ogromnej dobroci ze strony otoczenia.

Powracałam też wówczas do moich chrześcijańskich korzeni. 

Japończycy mają swoje ichigo ichie – jedna chwila, jedno spotkanie. W kulturze europejskiej znane jest carpe diem – chwytaj chwilę. Czy gdybyśmy na co dzień pamiętali o tych przesłaniach, stalibyśmy się lepsi i bardziej uważni?

Lepsi niekoniecznie, ale może uważniejsi. Carpe diem jest nieco bardziej nakierowane na swoisty hedonizm, egoizm, przyjemność, piękno chwili. Ichigo ichie zakłada spotkanie drugiego, otwarcie się na niego, szanowanie momentu spotkania jako jedynego i cennego. Carpe diem mówi o chwili, o czasie. Ichigo ichie mówi o partnerach – i to jest różnica.

To spotkanie, wyjątkowe i jedyne, może przebiegać także, gdy jeden z partnerów nie jest człowiekiem, ale zwierzęciem, ptakiem, owadem, krajobrazem, dynią, słomianym kapeluszem, płaszczem... Wszak na tym oparta jest estetyka haiku, które zamyka w trzech króciutkich wersach spotkania z trzema wartościami: czasem, miejscem, widzianym obiektem – i z własnym sercem.

Od kilkunastu lat mam kontakt z absolwentami japonistyki. Odnoszę wrażenie, że na ten kierunek trafiają wyjątkowi młodzi ludzie. Skupieni, pełni życzliwości i uważności. A może to japońska kultura i etyka oraz dłuższy pobyt w Japonii zmieniają wewnętrznie?

Tego nie jestem pewna. Może jest tak, że ci, którzy przeszli przez test życia w społeczeństwie japońskim, niespecjalnie otwartym na obcych i bardzo wymagającym, nabrali odrobinę pokory?

Była Pani ambasadorem RP w Tokio. Czy istnieje jakiekolwiek podobieństwo między Polakami a Japończykami? Na przykład dotyczące etosu pracy – Japończycy bardzo dużo pracują, my należymy do najdłużej pracujących narodów w Europie...

Przez niemal cztery lata byłam ambasadorem, a wcześniej dziewięć lat dyplomatą na niższych stopniach, jak radca czy pierwszy sekretarz. Zauważyłam, że jednak jesteśmy podobni! Polacy mają, jak Japończycy, bardzo poważny stosunek do pracy. Wiele wymagamy od siebie, łatwo się frustrujemy, tracimy poczucie dystansu do siebie, popadamy w tragiczny smutek z powodu niepowodzenia. Tylko Japończycy mają w sobie ogromną kulturę szczegółu, dokładności, niekwestionowania...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI