W opiece zielonookiego potwora

Rodzina i związki Praktycznie

Bez zazdrości trudno utrzymać związek. Psychologowie zmierzyli siłę zazdrości zakochanych par. Po siedmiu latach ponownie się z nimi skontaktowali. Okazało się, że pary, które były o siebie mniej zazdrosne, nie przetrwały.

Katarzyna wbiegła do gabinetu zapłakana. Okazało się, że po dwudziestu latach związku pierwszy raz uderzyła swojego męża. Zawsze był zazdrosny, ale tym razem nie wytrzymała. Zaczęło się od kolacji z przyjaciółmi. Przyszły znajome pary, Katarzyna chętnie z nimi rozmawiała. W pewnym momencie mąż zniknął. Wrócił po kilku dniach – ona w tym czasie odchodziła od zmysłów – i stwierdził, że sama jest sobie winna, bo gdyby nie flirtowała, nie spoglądała zalotnie na panów, nie musiałby jej karać. Wtedy coś w niej pękło, w ruch poszły ręce...

POLECAMY

Teraz czuje się winna. Powtarza, że mogła to przewidzieć, nie rozmawiać z mężczyznami, przecież wie, jak mąż tego nie znosi. Pytam, czy strategia unikania mężczyzn odnosi skutek. „No nie” – przyznaje. „Wtedy mąż zaczyna być zazdrosny o... kobiety”. Żeby mieć spokój, Katarzyna coraz rzadziej spotyka się z ludźmi, choć z natury jest towarzyska. A zarazem czuje, jak narasta w niej gniew: dlaczego musi się tłumaczyć i rezygnować, skoro niczego złego mnie robi?

Historia Katarzyny pokazuje, że zazdrość leży nie tyle blisko miłości, co nienawiści i rywalizacji. Karmi się negatywnymi uczuciami: złością, frustracją, lękiem, napięciem. Potrafi przybierać różne, często zawoalowane formy, na przykład troski o partnera, o związek. Często bywa gwałtowna i porywcza, bo mocno zawęża pole świadomości, stąd popycha nas ku irracjonalnym czy agresywnym czynom.

Ewolucyjna straż

Małgosia poznała Piotra w pracy. Wiedziała, że jest żonaty. Nie przeszkadzało jej to, bo nie chciała się wiązać, a Piotr niczego nie obiecywał. Pewnego dnia odebrał przy niej telefon. Domyśliła się, że od żony, i poczuła ukłucie zazdrości. Była zaskoczona, bo przecież łączyła ich tylko namiętność. A jednak myśl o żonie nie dawała jej spokoju...

Większość z nas pragnie wyłączności uczuć. Dlatego w relacjach na pozór czysto seksualnych wcześniej czy później pojawia się zazdrość. Także osoby w związkach poliamorycznych, wierzące, że można kochać kilka osób jednocześnie, przyznają, że doświadczają zazdrości. Czasem starają się nad nią pracować, częściej spychają ją do podziemia – racjonalizując to uczucie lub zaprzeczając mu.

Trudno uniknąć zazdrości, bo silnie wpisuje się ona w naszą naturę. Wykształciła się, jak twierdzi amerykański psycholog ewolucyjny David M. Buss, by stać na straży naszej wierności i trwałości związku. Z ewolucyjnego punktu widzenia kobieta w ciąży zawsze może być pewna, że nosi swoje dziecko. Natomiast dla mężczyzn sprawa nie jest tak oczywista. Zazdrość od zarania dziejów zabezpieczała ich przed zdradą partnerki i pozwalała uniknąć wychowywania cudzego dziecka.
A czemu służyła kobieca zazdrość? Chroniła zasoby, jakie partner wnosił do związku. Jeśli wdawał się on w romans, chcąc nie chcąc musiał dzielić swój czas, energię i pieniądze między żonę a kochankę. Tracił na tym jego związek i dzieci.
Zazdrość nie pojawiłaby się w toku ewolucji, gdyby nie powszechność zdrady, która też ma ewolucyjne uzasadnienie. Mężczyźni zdradzają, by przekazać swoje geny jak największej liczbie potomstwa.

Kobiety, wbrew pozorom, też mają korzyści ze zdrady. Zyskują dodatkowe, dobre geny, bo przecież kochankami przeważnie zostają atrakcyjni mężczyźni. Zyskują materialnie, obsypywane prezentami i dowodami uwielbienia.

Bez zazdrości trudno utrzymać związek. Psycholog Eugene Maties zmierzył siłę zazdrości zakochanych par. Po siedmiu latach ponownie się z nimi skontaktował i dowiedział się, że co czwarta para wzięła ślub, reszta się rozstała. Okazało się, że pary, które mniej były o siebie zazdrosne, nie przetrwały. A zatem szczypta zazdrości pozwala utrzymać związek, pokazuje par...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI