Uroczy potwór

Nałogi i terapie Praktycznie

Pan N. uważa się za kogoś wyjątkowego, komu należą się podziw i przywileje. Chętnie pokazuje, na co go stać. Podkreśla swe walory. Jeździ tylko ekskluzywnymi samochodami, nosi tylko markowe rzeczy. Potrafi uwodzić, rozbudzać pragnienia. Biada jednak tym, którzy ulegną jego urokowi.

Sir Richard Francis Burton, brytyjski odkrywca i geograf, zasłynął jako nieustraszony i charyzmatyczny człowiek. Zamiłowanie do przygód wcześnie pchnęło go w szeregi armii – dzięki temu mógł podróżować i poznawać egzotyczne lądy i kultury. Był również utalentowanym naukowcem. Opublikował kilka książek, a w 1863 roku założył Towarzystwo Antropologiczne w Londynie. Ten postępowy poliglota przetłumaczył na język angielski Baśnie tysiąca i jednej nocy oraz Kamasutrę. Królowa Wiktoria w uznaniu jego talentów i osiągnięć przyznała mu tytuł szlachecki.

POLECAMY

A jednak zdaniem niektórych naukowców Burton przejawiał cechy „odnoszącego sukcesy psychopaty” – osoby o zaburzonej osobowości, okreś[-]lanej również mianem „przystosowanego” czy „wysokofunkcjonującego” psychopaty.

Taką tezę postawił na przykład wybitny genetyk i psychiatra prof. David Lykken. Co przemawia za tak śmiałą diagnozą? Otóż Burton najchętniej kierował się do miejsc ogarniętych niebezpieczną zawieruchą. A gdy ledwie wymknął się z zasadzki zastawionej na niego przez wrogów, nie tylko nie okazywał strachu, ale wręcz twierdził, że pochlebia mu liczba zabójców, których za nim wysłano.

Za słynnym podróżnikiem przez całe życie ciągnęły się także mroczne plotki – że zabił małego chłopca, by nie wyszło na jaw, że wędruje w przebraniu. Choć pytany o ten incydent zawsze stanowczo twierdził, że jest niewinny, raz miał powiedzieć, że zabicie człowieka może przynieść „nieco uciechy”. Był mitomanem – nawet w nekrologu odnotowano jego zamiłowanie do „snucia o sobie opowieści, które nie miały najmniejszego pokrycia w rzeczywistości”. Nic więc dziwnego, że zarówno prof. Lykken, jak i prof. Anthony Walsh, kryminolog z Boise State University, zauważyli u Burtona cechy psychopatyczne.

Na tropie Mrocznej Triady

Czy naprawdę istnieją „wysokofunkcjonujący” psychopaci – osoby o zaburzonej osobowości, zarazem odnoszące znaczące sukcesy w jakiejś dziedzinie? Dawniej te pytania nurtowały tylko wąską grupę klinicystów, ale dziś coraz częściej bada się Mroczną Triadę osobowości: psychopatię, narcyzm i makiawelizm, zwłaszcza w odniesieniu do liderów – szefów, kierowników czy przywódców społecznych. Okazuje się, że Mroczna Triada może łączyć się zarówno z negatywnymi, jak i pozytywnymi skutkami społecznymi, w tym z sukcesami w miejscu pracy. Wysiłki naukowców inspirują poppsychologię: jak grzyby po deszczu pojawiają się książki ukazujące mroczne twarze i sztuczki „wysokofunkcjonujących” psychopatów – „wężów w garniturach” i „żmij w garsonkach”. Ile w tych doniesieniach bujnej wyobraźni autorów, a ile analiz opartych na rzetelnych badaniach?

Z pewnością niesłusznie stawia się znak równości między psychopatami a seryjnymi mordercami lub brutalnymi przestępcami. Osoby z psychopatią cechują się szczególną konstelacją cech, która przekłada się na ich emocjonalność, kontakty z innymi i zachowanie (patrz aplikacja „Jak rozpoznać psychopatę?”, s. 51). W 1941 roku psychiatra Hervey Cleckley wydał klasyczną dla tej problematyki książkę The Mask of Sanity („Maska zdrowej psychiki”). Opisał w niej prawdziwych psychopatów: obdarzonych powierzchownym urokiem, narcystycznych, skłonnych do oszustw i manipulacji.

Klinicysta zaobserwował też u nich brak poczucia winy i empatii, nieodpowiedzialność oraz problemy z przewidywaniem konsekwencji swoich czynów. Choć Cleckley uważał psychopatię za patologię, to jednak u osób nią dotkniętych dostrzegł pewne adaptacyjne cechy, takie jak pewność siebie i gotowość do podjęcia ryzyka. Stwierdził również, że psychopaci na ogół rzadko postępują nieracjonalnie, przeżywają lęk. Opisał na przykład psychopatycznego przedsiębiorcę, który poza okazjonalnymi „skokami w bok” i wypadami na „kilka głębszych” swój niebezpieczny urok i zamiłowanie do ryzykownych działań wykorzystywał z powodzeniem w biznesie.

Analiza psychopatii może pogłębić nasze zrozumienie adaptacyjnych stron tego zaburzenia, postrzeganego zwykle wyłącznie negatywnie. Pomocne są w tym narzędzia do diagnozy psychopatii, takie jak Skala Obserwacyjna Skłonności Psychopatycznych autorstwa Roberta Hare’a, emerytowanego profesora psychologii z University of British Columbia, czy też samoopisowy Inwentarz Osobowości Psychopatycznej, opracowany przez prof. Scotta O. Lilienfelda, psychologa z Emory University, i jego współpracowników. Wszystkie te narzędzia zakładają istnienie podstawowych czynników składających się na obraz psychopatii: skłonność do dominacji, która łączy się z nieodczuwaniem lęku, oraz egocentryczna impulsywność. Natomiast wyniki badań prof. Dona C. Fowlesa i dr Lilian Dindo, psychologów z University of Iowa, pokazują, że osoby, u których silniejsza jest tendencja do dominacji, częściej są dobrze przystosowane, zaś impulsywni egocentrycy przejawiają więcej zachowań nieadaptacyjnych.

Psychopaci na wolności

Naukowcy przypuszczają zatem, że pewne aspekty psychopatii mogą być pomocne w odnoszeniu sukcesów w dziedzinach, w których trzeba być gotowym na podjęcie fizycznego lub społecznego ryzyka – a zatem w biznesie, prawie, polityce, sportach ekstremalnych i kontaktowych, ochronie porządku publicznego i wojskowości. Jednakże przez dekady badania nad psychopatią koncentrowały się niemal wyłącznie na osobach, którym nie wiodło się w życiu – zwłaszcza na więźniach. Dopiero w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku naukowcy zaczęli badać adaptacyjne przejawy psychopatii i spróbowali wyłonić próbę psychopatów z populacji ogólnej.

Na uwagę zasługują zwłaszcza pionierskie prace prof. Cathy S. Widom, psycholożki, wówczas związanej z Har[-]vard University. Badaczka postanowiła dotrzeć do osób z rysem psychopatycznym, zamieszczając w lokalnej gazecie następujące ogłoszenie: „Pilnie poszukiwani ludzie czarujący, agresywni i beztroscy. Mile widziane osoby impulsywne i nieodpowiedzialne, ale dobrze radzące sobie z ludźmi i umiejące o siebie zadbać”. W ten sposób dotarła do 23 mężczyzn i 5 kobiet.

Przeprowadziła z nimi szczegółowe wywiady. Okazało się, że aż 65 proc. badanych spełniało kryteria „socjopatii”, nieformalnej kategorii zbliżonej do psychopatii. Kilku uczestników osiągnęło znaczącą pozycję zawodową – byli menedżerami wyższego szczebla i bankierami inwestycyjnymi. Jednak większość miała za sobą kryminalną przeszłość lub historię antyspołecznych zachowań. Ta grupa badanych składała się nie z ludzi odnoszących spektakularne sukcesy, ale głównie z rozrabiaków, którym udało się wymknąć wymiarowi sprawiedliwości. A jednak prof. Widom jako pierwsza zbadała psychopatię poza więziennymi murami.

Opierając się na pracach prof. Widom, naukowcy postawili hipotezę, że taka...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI