Ucieczka w samotność?

Rodzina i związki Praktycznie

Socjologowie przewidują, że do 2030 roku nawet 7 milionów Polaków wybierze życie w pojedynkę. Psychologowie zastanawiają się, co jest powodem takiej decyzji: „moda” na niezależność czy desperacka ucieczka przed ewentualnymi zranieniami?

Ona jest piękną blondynką, on przystojnym brunetem – niezależni trzydziestolatkowie, którzy kochają życie w pojedynkę. Julie i Jason, bohaterowie amerykańskiego filmu „Single od dziecka”, tworzyliby świetną parę, ale... od życia w związku odstrasza ich to, co dzieje się w związkach przyjaciół. Zwłaszcza gdy pojawia się dziecko. Koniec z romantycznymi wycieczkami w weekend, spontanicznym seksem, wolnością. Proza życia zabija uczucie nawet w najbardziej zakochanych parach. Julie i Jason dochodzą do wniosku, że lepiej żyć oddzielnie i samodzielnie, choć z drugiej strony chcieliby też zostać rodzicami. Decydują się więc na pewien eksperyment – postanawiają mieć ze sobą dziecko, ale tylko ono ma ich łączyć, bo nadal chcą być singlami...
Ten filmowy scenariusz nie odbiega zbyt daleko od rzeczywistości. Obawy bohaterów filmu towarzyszą milionom singli. Bliski związek z drugim człowiekiem kojarzy im się z doznawaniem krzywdy, braniem nadmiernej odpowiedzialności za drugą osobę, z poświęceniem i rezygnacją z własnych potrzeb. Gdzie jest źródło takich lęków i przekonań?

Taktyka czy strategia?

Życie w pojedynkę jeszcze do niedawna było pewnym piętnem. Osobom mieszkającym samotnie przypisywano cechy, z powodu których potencjalni partnerzy/partnerki nie byli zainteresowani ich towarzystwem: „pewnie ma trudny charakter”.
Przez lata całe dominowało przekonanie, że Elliot Aronson miał bezwzględną rację, nadając swojemu sztandarowemu dziełu tytuł Człowiek – istota społeczna. Nie kwestionowano założenia, że człowiek potrzebuje innych, bo sam czuje się nieszczęśliwy. Psychologowie społeczni wskazują na ewolucję życia społecznego, jaka zaszła w ostatnich dekadach. Życie solo nie jest już traktowane jak „wyrok losu”, ale jako efekt wolnego wyboru, lokującego singli w grupie osób nowoczesnych.
Poza tym im większą skalę ma dane zjawisko, tym łatwiej uznać je za normę. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że w ostatnich latach co czwarte gospodarstwo domowe prowadzi jedna osoba, a wiek zawierania małżeństw znacznie się podniósł – u kobiet do 26, zaś u mężczyzn do 28 lat. Coraz więcej młodych ludzi deklaruje, że życie w pojedynkę nie jest ich tymczasową taktyką („aż sobie kogoś znajdę”), ale życiową strategią („jestem sam/sama, bo tak chcę”).
Taką deklarację często słyszymy od osób podejmujących świadomy wysiłek w kierunku pracy nad sobą na drodze psychoterapii. Doświadczenie pracy terapeutycznej z młodymi ludźmi z rodzin dysfunkcyjnych może wskazywać, że życie solo jest po prostu jedną z metod poradzenia sobie z toksycznym dziedzictwem, wyniesionym z rodzinnego domu.

Gdy rodzina „nie działa”

Wielu singli to tzw. DDD – dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych (termin ten nawiązuje wprost do DDA, terminu używanego od wielu lat na określenie dorosłych dzieci alkoholików). Rodzina dysfunkcyjna (nazywana też dysfunkcjonalną) może być dotknięta nie tylko problemem alkoholowym, ale także innymi problemami, wokół których koncentruje się życie rodzinne. W rodzinie funkcjonalnej czy mówiąc prościej: funkcjonującej normalnie wszyscy jej członkowie mogą się rozwijać. Rodzice przeżywają w niej kolejne etapy swojego życia, czerpiąc od siebie nawzajem wsparcie, którego oboje udzielają też dzieciom, stwarzając im warunki do pełnego, bezpiecznego rozwoju. Biorą odpowiedzialność za siebie i za swoje dzieci. Tworzą i refleksyjnie modyfikują spójną mapę granic i wartości, służącą im i dzieciom jako drogowskaz, bezpiecznie prowadzący przez życie. Dzieci znajdują się w centrum rodzicielskiej uwagi. Rodzice sowicie obdarzają je miłością, uwagą, troską, dbają o zaspokojenie ich potrzeb, wspierają w rozwoju i poszukiwaniu własnej drogi.

Rodzina dysfunkcyjna nie służy niczyjemu rozwojowi. Podtrzymuje jedynie własne istnienie i chroni dorosłych przed koniecznością skonfrontowania się z ich nierozwiązanymi problemami i chaosem wartości. Najczęstsze problemy w rodzinach dysfunkcyjnych to alkoholizm rodziców, przemoc, uzależnienia od leków, narkotyków, pracy, hazardu i całe spektrum zachowań związanych z tym, że rodzice nie potrafią wziąć odpowiedzialności za życie i rozwój własny i dzieci.
W rodzinie dysfunkcyjnej przynajmniej jedno z rodziców boryka się z jakimś nierozwiązanym problemem, drugie zaś wciąż robi wszystko, aby partnera/partnerkę kontrolować i uchronić przed przykrymi konsekwencjami tego problemu.

Niestety, taka sytuacja jest toksyczna dla obojga i często prowadzi do współuzależnienia. Rodzic uzależniony od toksy...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI