Tam, gdzie spełniają się marzenia

Na temat

Gdyby był jeden uniwersalny przepis, jak dojść tam, gdzie chcemy, wszyscy już dawno byśmy tam byli. A my nieraz marzymy o czymś latami i… nic nie robimy. Wierzymy, że jeszcze mamy czas, by się za to zabrać. Albo zaczynamy działanie i porzucamy je tuż przed końcem. Bylibyśmy szczęśliwsi, osiągając wymarzone cele. Jak to zatem robić? 

Na wrocławskiej ulicy rzucił mi się ostatnio w oczy baner z napisem „Dobrze jest wiedzieć, czego się chce, jeszcze lepiej jest zrobić to!”. Brzmiało to solidnie: można by nabrać przekonania, że to wszystko, co trzeba wiedzieć, aby rzucić się w wir aktywności zmierzającej do celu. Nie pierwsza to i nie ostatnia prostomyślna zachęta do działania. 

Chcieć to móc?

Gdyby zebrać wszystkie porzekadła dotyczące motywacji ludzkiego działania, zapisalibyśmy gruby tom. Przypomnijmy sobie pierwsze z brzegu: „Wystarczy wiedzieć, czego się chce”, „Chcieć to móc”, „Co masz zrobić jutro, zrób dziś” (lub odwrotnie), „Spiesz się powoli”. Co gorsza, ten tom byłby pełen sprzeczności. Ludowa twórczość być może zastępuje niedostatki koncepcji psychologicznych. 

POLECAMY

Okrzyki te, mniej czy bardziej przekonujące, mają charakter rekomendacji uniwersalnych, a więc ignorujących różnorodność wyznaczników ludzkiego działania. Na przykład rodzaj zadań, jakie wykonujemy, różnice między nami w osobistych możliwościach czy też odmienność warunków, w jakich przyszło nam działać. Zdarza się nam przecież wykonywać zadania proste lub złożone, trudne lub łatwe, kolektywne czy indywidualne i tak dalej. Nasze kompetencje mogą być duże i zróżnicowane albo małe i specjalistyczne. Jedni są bardziej cierpliwi od innych albo bardziej impulsywni. Warunki mogą sprzyjać wykonywaniu zadań albo je utrudniać. Inaczej biega się po twardej ziemi, a inaczej po kruchym lodzie.

Niestety, zarówno u wyznawców potocznych przekonań, jak i – co gorsza – często także u psychologów zauważyć można sprowadzanie wszystkiego do pytania: „CO trzeba zrobić?”, „CO jest do zrobienia?” A okazuje się, że nawet to „CO?” bywa – jak zobaczymy za chwilę – niezmiernie zróżnicowane. 

Między pokusą a celem

Powody, dla których coś robimy, rozpatruje się zazwyczaj z dwóch perspektyw. Pierwsza dotyczy lokalizacji źródła motywacji – czy jest to źródło wewnętrzne, czy zewnętrzne; czy to mój pomysł osobisty, czy może jakieś okoliczności przesądziły o aktywności. Druga perspektywa dotyczy swobody wyboru – czy zachowanie jest dobrowolne, czy wymuszone; czy chcemy coś robić, czy raczej musimy, bo nie bardzo mamy wyjście. Skrzyżowanie tych dwóch perspektyw daje cztery typy zachowań: motywowane wewnętrznie i wynikające z konieczności, np. sen, zaspokajanie pragnienia; motywowane wewnętrznie i pochodzące z wyboru, np. zamiłowanie do wieczornego czytania; motywowane zewnętrznie i pochodzące z konieczności, np. zagrożenie, oraz motywowane zewnętrznie i dobrowolne, np. uleganie rozlicznym pokusom. A skoro tak, to nie może być mowy o jednym, uniwersalnym mechanizmie motywacyjnym.

Można na to spojrzeć także inaczej, choćby szukając dominującego mechanizmu sterowania zachowaniem. Z tego punktu widzenia wyróżnić można działania impulsywne i te poprzedzone refleksją. O ile w pierwszych dominują automatyzmy, odwołujące się do emocji, pokus czy nawyków, to w drugich dominują cele, a także oszacowane i oczekiwane pożytki pragmatyczne czy emocjonalne. O ile pierwsze mają przyczyny, ale nie mają celu czy intencji, to drugie mają nie tylko przyczyny, ale są wręcz zbudowane na celach i zamiarach. Przykładem zachowań należących do pierwszej grupy są zbrodnie impulsywne albo nałogowe objadanie się. Przykładów zachowań drugiego rodzaju dostarczają nam ludzie, którzy realizują dobrowolnie wybrane cele. Na przykład uczą się języka obcego, budują dom, zakładają ogród.

Przyjrzyjmy się takim zachowaniom celowym, a więc zachowaniom, które – jak sama nazwa wskazuje – ukierunkowane są na osiągnięcie z góry założonego wyniku.

Co jest dla Ciebie ważne?

Poniższe pytania dotyczą Twoich osiągnięć w przyszłości. Zastanów się, jak ważne jest dla Ciebie każde z nich (na skali, gdzie 1 – nieważne, a 3 – ważne). A potem spróbuj ocenić, jakie masz szanse na ich realizację (na skali, gdzie 1– nieprawdopodobne, a 3 – prawdopodobne).

  1. Będę mieć dość pieniędzy, by kupić wszystko, czego zapragnę.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  2. Będę lubić siebie i czuć się dobrze sam/sama ze sobą.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  3. Wiele osób będzie mnie podziwiać.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  4. Będę kochać i czuć się kochaną/kochanym.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  5. Dzięki mojej pracy będzie się lepiej żyło innym ludziom.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  6. Będę cieszyć się zdrowiem i dobrą kondycją fizyczną.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3
  7. Moje życie będzie zgodne z wyznawanymi przekonaniami religijnymi i światopoglądem.
    Ważność:     1    2    3
    Prawdopodobieństwo:    1    2    3

Przyjrzyj się ponownie swoim zamierzeniom. Sprawdź, których ważność i prawdopodobieństwo udało Ci się ocenić najwyżej. To Twoje cele życiowe, które mogą się mieścić w obszarze: dóbr materialnych (p. 1), samoakceptacji (p. 2), popularności (p. 3), więzi (p. 4), społeczności (p. 5), zdrowia (p. 6) i duchowości (p. 7). 

Oprac. PP na podst. Aspiration Index (F. Grouzet, T. Kasser i in., 2005)

 

Chcę do Rio – kupuję piwo

Stefan postanowił pójść na strzelnicę. Kiedy się tam znalazł, dostał do ręki broń i zobaczył cel, czyli tarczę. Czy to oznacza, że zaraz zacznie strzelać z zamiarem trafienia w środek tarczy? Niekoniecznie.

Stefan wprawdzie wie, jaki ma cel, ale odkrył, że niezbyt ma ochotę strzelać. Co więcej, przypomniał sobie, że nie umie strzelać, a w każdym razie nie potrafi strzelać celnie. Na koniec uświadomił sobie, że strzelanie nie tylko nie daje mu przyjemności, ale wręcz jest dlań źródłem przykrości. W dodatku huk wystrzałów innych strzelców budzi w nim nieokreślony niepokój. Rozejrzawszy się wokół siebie, Stefan postanowił opuścić strzelnicę, i tak zrobił. A przecież wiedział, co miał osiągnąć.

Jednym z najczęściej powielanych mitów na temat działań celowych jest przekonanie, że wystarczy wiedzieć, czego się chce – że jeśli to wiemy, to połowa drogi za nami. Tymczasem sprawa celów jest nader złożona i wiele warunków musi być spełnionych, by coś stało się rzeczywiście celem (lub rzeczywistym celem) naszego działania.

Wszystko zaczyna się, zanim wykonamy jakikolwiek ruch – w wyobraźni, w pamięci, w procesie myślenia. Dzięki tym cudownym funkcjom naszego mózgu potrafimy wyobrazić sobie wiele możliwych stanów rzeczy, na przykład ogródek zamiast chwastowiska i chaszczy, albo karnawał w Rio w miejsce gospody w Żernikach Małych. Tworzymy całe kolekcje takich pociągających obrazów i wyobrażeń, mamy ich w głowach setki, lecz większość z nich bynajmniej nie jest przedmiotem jakichkolwiek naszych zabiegów. Chwasty i chaszcze jak rosły, tak rosną. A w gospodzie kupujemy piwo, a nie bilet do Rio. Musi być zatem coś więcej niż wyobrażenie, abyśmy zabrali się do pracy. Wyobrażeniu musi być przypisana intencja, zamiar. Trzeba tego chcieć. Konieczne jest więc ustalenie warunku wystarczającego, byśmy to zrobili. Na przykład podobają mi się Wyspy Kanaryjskie. Pojadę tam, gdy zaoszczędzę trzy tysiące złotych. Jak tylko ustabilizuje się wiosenna pogoda, zabiorę się do pracy nad wymarzonym ogródkiem.

W tym momencie pojawiają się jednak kolejne wątpliwości. Najważniejsza z nich dotyczy kompetencji. Czy ja to potrafię zrobić? Jeśli tak, czy zależy to ode mnie? Jeśli nie, co powinienem umieć, czego muszę się nauczyć? Chodzi tu, jak widać, o dwie rzeczy: o sprawstwo i o umiejętności. Nawet jeśli dobrze wiem, czego chcę i bardzo tego pragnę, nie podejmę działania, jeśli uznam, że osiągnięcie wyniku nie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI