Szkoła znieczulenia

Praktycznie

Jak wytrwać w piekle rodziny alkoholowej? To proste: wystarczy nie czuć. Najlepiej nie czuć nic, bo to, co czujesz, boli, i wiesz, że nikt ci w tym nie ulży.

Gdy jedna osoba w rodzinie jest uzależniona, choruje cała rodzina. Jej członkowie działają bowiem według niepisanej zasady, że za wszelką cenę należy ukrywać fakt, że ojciec, matka, mąż czy żona piją.

POLECAMY

Paradoksalnie dzieje się to z inicjatywy tej osoby, która nie jest uzależniona. To ona wpaja dzieciom zasady zmuszające je do zachowania tajemnicy i utrudniające zmianę. 

Co ginie pierwsze

Stereotypowy obraz alkoholika to wciąż ktoś zaniedbany, brudny, nierozgarnięty, bezdomny. Ten obraz jest tak mocno utrwalony, że nie rozpoznajemy problemu alkoholowego u kogoś bliskiego. Boimy się wręcz nazwać go alkoholikiem, jakby sama etykieta miała moc zmienienia go zgodnie ze wspomnianym stereotypem. 

Z tego właśnie powodu w oparach alkoholu jako pierwsze giną otwarte relacje społeczne (por. aplikacja „Gdzie powstaje człowiek”). Tuż za nimi pada komunikacja, po niej zmieniają się zasady i wartości rodziny, usztywniając się w twarde ramy, a nawet mury, uniemożliwiające kontakt ze światem zewnętrznym. Ostatnie poddaje się poczucie własnej wartości członków rodziny. Jest to najboleśniejszy efekt choroby, najbardziej traumatyczny i długotrwały. 

Uzależnienie rozwija się powoli. Stopniowo alkoholik wikła się w mechanizmy umożliwiające mu picie – wykrzywia rzeczywistość, popada w iluzje i zaprzeczenia. Z kolei jego partner też uruchamia mechanizmy obronne, które początkowo nie pozwalają mu dostrzec rozmiaru zagrożenia. Minimalizuje picie bliskiej osoby (może nie jest tak źle, przecież pije tylko w weekendy), usprawiedliwia jej zachowanie (musiał/musiała wypić, przecież tak się zdenerwował/zdenerwowała), umniejsza skutki uzależnienia (inni mają gorzej). I łudzi się (kiedyś mu przejdzie, to przecież taki dobry człowiek). Iluzja miała nas bronić, łagodzić traumy, umniejszać smutki. Czasem jednak obraca się przeciwko nam: zaślepia, ogłusza, okłamuje. 

Gdzie powstaje człowiek

Virginia Satir, terapeutka i prekursorka terapii rodzinnej, w książce pod znaczącym tytułem Rodzina – tu powstaje człowiek wyjaśnia, jak jesteśmy kształtowani przez naszą rodzinę. 

Jej zdaniem rodzinę można charakteryzować pod względem czterech aspektów. Pierwszy z nich to relacje społeczne, czyli sposób, w jaki rodzina odnosi się do ludzi spoza najbliższego kręgu, dalszej rodziny,
instytucji. 

Drugim aspektem jest system rodzinny i składające się na niego zasady, mówiące o tym, co czuć, jak myśleć, jak się zachować.Tymi wartościami przesiąkają dzieci i niosą je dalej w świat. 

Trzecim aspektem jest komunikacja – niezbędny proces wymiany poglądów i pragnień. Jest ona swoistym klejem spajającym osoby w rodzinie, ale tylko wtedy, gdy jest jasna, bezpośrednia, szczera i wyraża to, co chcemy przekazać.

Czwarty aspekt to poczucie własnej wartości, jakie kształtuje się, zmieni...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI