Szczęśliwi jak w pracy

Praktycznie

Czym jest dla nas praca: życiem czy zarabianiem na życie? Czy możemy być szczęśliwi w pracy? Kiedy praca jest aktywnością nie tylko zmierzającą do zapewnienia biologicznego przeżycia, ale również dającą szansę na rozwój, szczęście i samorealizację?

DOROTA SZCZEPAN-JAKUBOWSKA: –Z badań Instytutu Gallupa wyłania się dość ponury obraz naszego losu zawodowego: 87 procent pracowników na całym świecie nie angażuje się w swoje obowiązki zawodowe, zaś co czwarta osoba jest skrajnie bezproduktywna. Z badań firmy Sedlak&Sedlak wynika, że w Polsce 15 procent badanych jest aktywnie niezaangażowanych w realizowane zadania, zaś tylko co czwarty Polak jest zadowolony ze swojej pracy. To nie budzi optymizmu, lecz jednocześnie każe zastanowić się, co to znaczy być zadowolonym z pracy? Czego ludzie od niej oczekują, oprócz pieniędzy oczywiście?

POLECAMY

JACEK JAKUBOWSKI: – Jeśli praca jest tylko narzędziem do zarabiania, to znajdujemy się w sytuacji podobnej od strony emocjonalnej do małżeństwa z nielubianym, lecz bogatym partnerem. Musimy zaprzeczyć ważnym potrzebom, wartościom, trochę zaprzeć się siebie, aby móc żyć w ten sposób. Za taką schizmę płaci się trudnościami w zakresie kontaktu z emocjami, narastającym lękiem lub pozornym zobojętnieniem, uczuciem wypalenia oraz stagnacją w rozwoju społecznym. A ja mam głębokie przekonanie, że dążenie do rozwoju jest siłą, którą trudno stłumić. Za zaprzeczanie jej mocy ponosi się wysokie koszty. Na szczęście nawet u dość zgorzkniałych osób potrzeba ta odradza się, gdy tylko pojawią się sprzyjające warunki.
 
DOROTA SZCZEPAN-JAKUBOWSKA: – To przywodzi mi na myśl ideę conatus. Carl Rogers, twórca psychologii skoncentrowanej na kliencie, uważał, że ludzie chcą rozwijać się sami z siebie, po prostu taka jest ich natura. Zdaniem Kurta Lewina, ojca psychologii społecznej, podobnie zachowuje się grupa, która dąży do coraz lepszego funkcjonowania. Wpisują się oni tym samym w wielki nurt filozoficzny, razem z Baruchem Spinozą, Gottfriedem Leibnizem i Thomasem Hobbesem. Ów conatus oznacza wysiłek, staranie, zamiar i skłonność, wrodzoną instynktowną wolę przetrwania. Jednocześnie jednak jest to skłonność do ulepszania się. Popęd rozwoju. Aby zaś z popędem walczyć, trzeba do tego – jak pokazuje historia – zbudować cały aparat. Czy nasze firmy są czymś takim, czy są aparatem represji wobec podstawowych potrzeb związanych z rozwojem?

JACEK JAKUBOWSKI: – Sądzę, że bywa różnie. Niektóre tak. Jednak w wielu organizacjach naprawdę ceni się ideę rozwoju pracowników oraz szkoli się ich. Zwykle bardzo na tym korzystają i firmy, i pracownicy.

Należy to zdecydowanie docenić. Jednak samo szkolenie nie wystarczy. Chodzi o coś znacznie szerszego: dbałość o poczucie sensu oraz wpływu u wszystkich – od prezesa po szarego pracownika. Moim zdaniem jedyną drogą do tego jest dialog. Dbanie o czyjeś poczucie sensu bez rozmawiania z nim jest zwykłym nadużyciem, uprzedmiotowianiem. Nikt nie może przesądzać z góry o tym, co innym nada poczucie sensu.

Liderzy muszą prowadzić dialog, słuchać, przyglądać się, potem znów rozmawiać. Aby mieć poczucie sensu i wpływu, ludzie muszą współtworzyć cele, kierunki, atmosferę czy zwyczaje.

DOROTA SZCZEPAN-JAKUBOWSKA: – Ostatnio analizowaliśmy z kadrą menedżerską pewnej organizacji, dlaczego proces tzw. kaskadowania celów, czyli przekładania celów odgórnych na swe codzienne obowiązki, oraz wyznaczania celów dla swoich podwładnych, idzie u nich tak opornie – oni sami nie wypełniali tego obowiązku. I co się okazało? Że praca bez tych celów idzie równie dobrze, a cele wyznaczone w listopadzie, czyli w momencie, gdy ich realizacja powinna dobiegać końca, mają jedną zaletę: są realistyczne. Wyniki są w zasadzie już znane, a zatem dają szansę wszystkim na premię. To było zabawne odkrycie, pokazujące, jaką fikcją bywa myślenie o celach z pominięciem faktycznego dialogu.

JACEK JAKUBOWSKI: – A tymczasem wielu liderom prawdziwy dialog sprawia trudność. Zaskakuje mnie, jak często liderzy naprawdę wierzą, że muszą znać odpowiedź na wszystkie pytania, aby być wiarygodnymi. A już za kompletnie naiwne uważam przekonanie, że w kilka godzin nauczy się liderów komunikacji albo konstruktywnego wywierania wpływu. Najczęściej to trudna, głęboka praca nad gruntowną zmianą nawyków mentaln...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI