Synowie nieobecnych – ojcowie kruchych

Rodzina i związki Praktycznie

Millenialsi, czyli współcześni 30-latkowie, starają się być zupełnie innymi ojcami niż ich ojcowie. Co mogą w sobie wzmocnić, by tworzyć lepsze relacje z własnymi dziećmi?

Są pewni siebie, ciekawi wszelkich nowinek, nie boją się zmian, są silnymi indywidualnościami, ale – jak sami deklarują – potrzebują nie tylko autonomii, ale i więzi z innymi. Bywają niecierpliwi i narcystyczni – to tzw. dzieci przełomu, czyli pokolenie ludzi urodzonych w latach 1984–1997, nazywane również pokoleniem Y lub po prostu millenialsami. Mężczyźni millenialsi wchodzą w dorosłe życie ze specyficznym doświadczeniem relacji z własnymi ojcami – nieobecnymi (zapracowanymi lub uzależnionymi od alkoholu) i nieokazującymi emocji. Terapeuta Wojciech Eichelberger mówi wprost, że zostali „zdradzeni przez ojców”, którzy pozostawili synów w przestrzeni niemal wyłącznych wpływów matek.

POLECAMY

Dziś ci zdradzeni synowie sami są lub wkrótce będą ojcami. Jak chcą kształtować swoje ojcostwo i relacje z dziećmi?

Nurek w świecie dziecka
Podczas warsztatów dla młodych rodziców z radością obserwuję zaangażowanie ojców w relacje z synami. To kompletnie nowa jakość. Młodzi ojcowie nie chcą iść tym samym szlakiem, którym szli ich ojcowie, szukają własnej ścieżki.

Relacja ojciec–syn to niewątpliwie trudna więź, którą buduje nie tylko wzajemne oddziaływanie, ale także warunki materialne, oczekiwania społeczne, wpływy innych osób, a nawet kontekst historyczny. Millenialsi urodzili się w okresie transformacji – ich ojcowie chcieli wykorzystać szansę, jaką stwarzał rozwijający się rynek, chcieli się wreszcie czegoś dorobić, zrobić karierę. Ojcowie dzisiejszych trzydziestolatków definiowali rolę mężczyzny jako tego, który jest głową rodziny, odpowiada za jej utrzymanie, jest silny niczym macho. Miał inne, „poważniejsze” zadania niż opieka nad dziećmi, zabawa z nimi w piaskownicy.

Dzisiaj widok ojca szalejącego na placu zabaw już nikogo nie dziwi. Millenialsi mają dobry kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem (ponieważ nie wymagano od nich szybkiego dorastania), dlatego łatwiej jest im nawiązać bliską i empatyczną relację z synami i córkami, lepiej ich rozumieją, a zabawa sprawia im autentyczną radość. Kamil, 30-letni inżynier, uczestnik warsztatów dla młodych rodziców, aktywnie jest obecny w życiu swojego pięcioletniego syna i ma z nim bardzo silną więź. – Myślę, że w pewnym sensie jestem bliżej synka niż moja żona, która jest dla niego przedstawicielką zupełnie innego świata. Ja natomiast umiem „nurkować” w świecie syna – mówi. O podobnym porozumieniu z dziećmi mówi wielu młodych ojców z pokolenia Y. Mało tego, jak pokazują najnowsze badania nad relacjami w związkach millenialsów, to oni pierwsi wyjawiają, że chcą mieć dziecko i namawiają do tego swoje żony/partnerki, a gdy pojawia się potomstwo, są podekscytowani rolą ojca, chcą ją jak najlepiej wypełniać. Ich zaangażowanie w rodzicielstwo ma kolosalne znaczenie dla kobiet, które w dużej mierze właśnie od tego uzależniają swoje plany macierzyńskie i decyzję o liczbie dzieci.

Piotruś Pan z gadżetami
Nie oszukujmy się jednak – nie każdy millenials to zaangażowany tata. Ci, którzy zbyt długo pozostają w domu rodzinnym i cechują się wyjątkowym indywidualizmem, wiodą życie wiecznych chłopców. Pragną przede wsz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI