Społeczny test sumienia

Laboratorium

Sprawa Mariusza T. jest papierkiem lakmusowym. Jak w soczewce skupia nasze emocje, lęki, frustracje i zagubienie. Co mówi o nas? O naszym poczuciu bezpieczeństwa i stanie naszych sumień? Spytaliśmy o to: psychiatrę, psychologa, psychoterapeutę, filozofa i etyka.

Michał Bilewicz: „Jak potwór wychodził na wolność”, „Bestia marzy o Twoim dziecku”, „Trzeba go było powiesić!”. Nagłówki gazet i tygodników po opuszczeniu przez Mariusza T. więzienia – przerażały. W demokratycznym państwie prawa można by się spodziewać, że odbycie zasądzonej kary powinno zamykać kwestię odpowiedzialności skazanego. Tymczasem nawet najwybitniejsze autorytety prawne sugerowały stosowanie nielegalnych prowokacji, byleby tylko zatrzymać Mariusza T. w więzieniu. Skąd ten zbiorowy obłęd mediów, polityków, prawników i całego społeczeństwa w kwestii jednego skazanego za morderstwa?

POLECAMY

ks. Andrzej Szostek: Mam poczucie, że ulegliśmy panice, przy czym nie chciałbym obciążać winą za to tylko media. Nie pomniejszam problemu lęku związanego z wypuszczeniem kogoś z więzienia. Ludzie mają prawo się bać, ale – na miłość boską! – nie traktujmy drugiego człowieka jako kogoś, kto na pewno popełni przestępstwo na wolności. Jeśli nawet T. deklarował kiedyś, jak wynika z relacji medialnych, że zamierza ponownie zabić, to oczywiście nie wolno tego ignorować i należy nad nim roztoczyć kuratelę, by pomniejszyć ryzyko zagrożenia z jego strony. Zaistniała jednak taka atmosfera w społeczeństwie, że mam obawy, iż T. będą chcieli zabić ludzie, którzy się go boją. Niepokoi mnie atmosfera wielkiego przestrachu, który może okazać się niebezpieczny dla Mariusza T. i jemu podobnych. 

Andrzej Cechnicki: Jak mawiał Aleksander Sołżenicyn „linia podziału między dobrem a złem przecina serce każdego człowieka”, ale nie każdy ją przekracza. Czy przekraczają ją ci, którzy nawołują do linczu? A czy ci, którzy krzyczeli kiedyś „zabić go, zabić!”, byli winni? Moim zdaniem tak. Uczestniczący obserwator jest współtwórcą zła. Istnieje pojęcie prawne „nawoływanie do zła”. Ktoś nawołujący: „zabijcie go”, zapewne poddany jest zbiorowej emocji, i gdybyśmy mu pokazali, jakie są konsekwencje tego nawoływania, być może wycofałby się.

Andrzej Leder: W większości z nas tkwi wiele negatywnych uczuć: frustracja, złość, poczucie urazy, upokorzenia, nienawiść i związane z nią poczucie winy, poczucie krzywdy i mściwe fantazje… Trzymamy je na wodzy dzięki głęboko tkwiącym w nas normom, ale to wcale nie znaczy, że nie wpływają one na naszą wyobraźnię, że nie domagają się wysycenia, nie popychają naszej uwagi ku ludziom, których czyny są jakby uosobieniem nienawiści, lubieżności, okrucieństwa. Myślenie o nich, przyglądanie się im, rozmawianie o nich pozwala zrealizować chęć zemsty, wyrzucić z siebie nagromadzone frustracje, zmniejszyć poczucie winy przez wskazanie winnego…

Bogdan de Barbaro: Zło jest w nas, a kiedy rzutujemy je, projektujemy na kogoś innego, obcego, na przykład na Mariusza T., możemy mu się przyglądać z bezpiecznej odległości. I obok fascynacji zyskujemy poczucie, że my jesteśmy dobrzy, dokonaliśmy operacji usunięcia zła z naszego Ja. Mechanizm projekcji jest prosty, w nomenklaturze psychologicznej należy do tzw. prymitywnych mechanizmów obronnych, i stosujemy go powszechnie od dzieciństwa do śmierci. 

Michał Bilewicz: Wszystko wskazuje, że kiedy Mariusz T. opuszczał zakład karny, mieliśmy do czynienia z klasyczną paniką moralną. Brytyjski socjolog Stanley Cohen w swojej głośniej książce z początku lat 70. wskazywał, że tego typu panika wybucha wokół ujawnienia jakiegoś konkretnego wypadku społecznej dewiacji, i ta informacja powoduje wybuch nieproporcjonalnej fali lęku i oburzenia – mocno podsycanej przez media. 

Andrzej Leder: Gorzej, że przyglądanie się zbrodniom takich ludzi jest też jakby biernym w nich udziałem, pozwala ekscytować się ich wyobrażonymi uczuciami, uczuciami ofiar, wyobrażeniami na swój własny temat… Erich Fromm uważał, że zapotrzebowanie na tego rodzaju ekscytację narasta w okresach dezorientacji społecznej. Coś to nam zapewne mówi o naszej sytuacji.

Michał Bilewicz: Panika moralna świadczy o kryzysie moralnym społeczeństwa i pozwala je scementować wokół sztucznie wywołanego zagrożenia. U Polaków – podzielonych dziś jak nigdy dotąd – łatwo było tę panikę wywołać. Lęk przed Mariuszem T. choć na chwilę pozwolił zapomnieć o głębokich podziałach na zwolenników PO i PiS, na „miastowych” walcz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI