Smakowanie przyjemności

Zdrowie i choroby Praktycznie

Rozkoszowanie się jedzeniem, zadowolenie z zaspokojenia głodu nie są egoistyczną przyjemnością, mają wiele wspólnego z empatią. Przygotować pyszny posiłek dla gości czy bliskich, wspólnie z nimi zjeść i delektować się nim – niewiele jest lepszych rzeczy.

Ulrich Pontes: Jest Pan szczęśliwym człowiekiem?

POLECAMY

Morten Kringelbach: Tak, jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Czuję się uprzywilejowany, ponieważ mogę robić to, co rzeczywiście chcę...

A czy powodem Pana szczęścia jest również to, czym zajmuje się Pan naukowo?

O tak. Korelacja przyjemności i radości ze szczęściem wbrew pozorom nie jest taka oczywista. Do mnie przemawia podział zaproponowany przez Arystotelesa: na hedonizm i eudajmonię. Hedonizm wiąże się z przyjemnością, pożądaniem, ochotą na coś, eudajmonia to daleko idące powodzenie i nasycenie – głębszy i ważniejszy cel, jednak trudny do osiągnięcia i badania przez naukowców.

Czy w pracy daje się Pan ponieść hedonizmowi?

O tak. Przyjemność można w bardzo prosty sposób wywołać w trakcie eksperymentów. Na przykład, gdy osoby zaproszone do badania uważają, że coś jest pyszne, ma to odniesienie do poczucia szczęścia. Brak wprawdzie wiarygodnych dowodów na to, że krótkie przyjemności, nawet częste, powodują, że stajemy się szczęśliwi, jednak badania pokazują wyraźnie, że istnieje związek między anhedonią – brakiem zdolności odczuwania przyjemności i radości – i byciem nieszczęśliwym. Jeśli lepiej zrozumiemy mózgowy mechanizm powstawania przyjemności, powinniśmy nauczyć się łagodzić anhedonię i pomagać ludziom w byciu szczęśliwymi.

Czy na gruncie neurobiologii można odróżnić przyjemność jedzenia od innych przyjemności?

Wszystko przemawia za tym, że w mózgu istnieje tylko jeden system pożądania. Można go jednak aktywować różnymi kanałami, przez różne bodźce, które dostarczają nam przyjemności. To między innymi jedzenie, muzyka, seks. Co ciekawe, osiągnięcie przyjemności za pośrednictwem jednego bodźca wcale nie oznacza, że jesteśmy do końca nasyceni, nasze pragnienie przyjemności nie wyczerpuje się.

Jak to?

Prześledźmy mechanizm związany z zaspokojeniem głodu. Nie jadłem dziś jeszcze kolacji, dlatego żołądek wysyła mi pewne sygnały, a uwaga kieruje się coraz bardziej na kwestie związane z tym, gdzie, kiedy i jaki zjem następny posiłek. Odczuwam zatem brak jedzenia. Oczywiście jestem w tym szczęśliwym położeniu, że bardzo szybko mogę ten brak zniwelować. Kiedy już usiądę przy stole, będę mógł delektować się jedzeniem – pojawi się przyjemność, szczególnie na początku, bo pierwsze kęsy są najsmaczniejsze. Potem przyjdzie moment zaspokojenia głodu i powoli będę mógł zająć się innymi rzeczami. Ale ten stan, fakt, że najadłem się do syta daniem głównym, wcale nie wyklucza tego, że z przyjemnością zjem pyszny deser czekoladowy. Badałem nawet naukowo ten fenomen selektywnego nasycenia.

W jaki sposób przebiegały badania?

Umieszczaliśmy głodnych ludzi w skanerze fMRI i serwowaliśmy im wysokokaloryczne napoje w tubie skanera – to łatwiejsze niż podawanie posiłku. Uczestnicy eksperymentu bardzo lubili sok pomidorowy i mleko czekoladowe – powiedzieli nam to wcześniej. Podawaliśmy im oba płyny na zmianę, dbając o to, by między kolejnymi porcjami przepłukiwali usta roztworem o smaku neutralnym. Badani brali łyk napoju, trzymali go przez chwilę w ustach, połykali, a my za każdym razem pytaliśmy, jak im smakowało – w skali od -2 do +2 punktów.

Jakie były rezultaty?

Przecię...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI