Rozważna i impulsywna

Ja i mój rozwój Laboratorium

Wolimy działać racjonalnie, w sposób przemyślany. Jednak taka „mądra” samokontrola nie zawsze jest dobra. W sytuacji zagrożenia nie ma czasu na namysł. Szybka reakcja może nam wtedy uratować życie - przekonuje Charles S. Carver.

Agnieszka Chrzanowska i Dorota Krzemionka: – Codziennie stajemy przed nowymi wyzwaniami, wyznaczamy sobie nowe zadania. Mamy mnóstwo celów, wiele z nich jest ze sobą sprzecznych. Jak to możliwe, że tak sprawnie nimi „żonglujemy”?
Charles S. Carver: – Cele są zorganizowane hierarchicznie. W efekcie te znajdujące się niżej przyczyniają się lub ułatwiają realizację tych znajdujących się wyżej. Musimy jednak też ustanawiać priorytety, stawiać pewne sprawy ponad innymi. Pomagają nam w tym reakcje emocjonalne, które prezentujemy wobec tych spraw. Jeśli zatem czymś się denerwujemy, zwykle dochodzimy do wniosku, że należy temu nadać wyższy priorytet, niż mogło nam się wydawać na początku.

Czasem zaś priorytetowy staje się anty-cel, którego unikamy. Co na nas bardziej wpływa – cele czy anty-cele?
– To zależy od osoby, jej temperamentu, treningu, okoliczności, w których się znajduje. Jesteśmy wyposażeni w system motywacyjny, który pozwala nam osiągnąć swoje cele, dostać to, czego pragniemy. Może to być woda, pożywienie lub coś innego, czego potrzebujemy, pożądamy. Posiadamy też inny system, który z kolei dba o nasze bezpieczeństwo, chroni nas przed zagrożeniami. To dzięki niemu uciekamy przed tym, co groźne, szukamy schronienia. To właśnie anty-cele. Psychologowie badają równowagę pomiędzy tymi dwoma systemami, ich działanie oraz konsekwencje dominacji jednego z nich.
Na pewno nie jest dobrze, gdy stale myślimy o zagrożeniach, które mogą na nas czyhać. Zdrowsze psychologicznie wydaje się myślenie o tym, co nas pociąga, o dobrych rzeczach, które mogą się nam przydarzyć, ku którym chcemy się zbliżyć. Jednak ludzie różnią się pod względem temperamentu. Niektórzy są w większym stopniu motywowani przez cele pozytywne, a inni są bardziej skłonni zwracać uwagę na zagrożenia i niebezpieczeństwa.

Niektórzy nie potrafią oprzeć się impulsom, działają spontanicznie. Od czego to zależy?

– Od poziomu samoregulacji, który wykorzystują w działaniu. Niższy poziom ma charakter impulsywny, reaktywny. Sprawia on, że ulegamy impulsom, reagujemy w automatyczny sposób na to, co się dzieje w otoczeniu. Za jego sprawą zachowujemy się w spontaniczny, automatyczny sposób, reagujemy szybko, nie zważając na konsekwencje tych działań. Mówimy tu o dwóch trybach samoregulacji: pierwszy związany jest ze skłonnością do zbliżania się, z wrażliwością na nagrodę i ukierunkowaniem na uzyskanie jej, drugi zaś ze skłonnością do unikania, wrażliwością na karę, ukierunkowaniem na unikanie zagrożenia. Te dwie automatyczne tendencje: pragnienie i strach, współzawodniczą ze sobą. Na przykład dziecko może bardzo chcieć czegoś, co znajduje się na stole, jednocześnie boi się, ponieważ rodzic zabronił mu tam sięgać.

Te tendencje mogą być we względnej równowadze, czasem jednak jedna z nich może zdominować drugą. Wtedy system zbliżania się zyska przewagę nad systemem hamowania lub odwrotnie. Ktoś, kto ma nadaktywny system zbliżania się, a jednocześnie słaby system hamowania i unikania, cechuje się impulsywnością, skłonnością do pochopnych działań. Bywa też odwrotnie – osoba nadmiernie zahamowana zamiera w obliczu zagrożenia. Nie zawsze działamy impulsywnie. W wielu przypadkach potrafimy zachowywać się rozważnie.

– To prawda. Nie zawsze zachowujemy się tak, jak dyktuje nam impuls. Umożliwiają nam to procesy świadomej, celowej kontroli, czyli drugi, wyższy poziom przetwarzania, który ma charakter refleksyjny i pozwala zapanować nad tym, co rozgrywa się na niższym poziomie. Dzięki niemu możemy powstrzymać się od chęci uzyskania natych...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI