Rozkosz ma głos

Psychologia w działaniu

On pragnie, by partnerka głośno okazywała, że jest jej z nim przyjemnie. Ona lubi kochać się w ciszy. Czy cichy seks to nieudany seks?

Gdy kilka lat temu wokalistki pewnego holenderskiego zespołu postanowiły nagrać piosenkę zaśpiewaną podczas przeżywania orgazmu, teledysk bił rekordy popularności w sieci. Internauci na całym świecie zachwycali się emocjonalnością wykonania. „To czysta radość!” – pisali w komentarzach. A jednak kiedy podobny śpiew towarzyszący uniesieniom erotycznym dochodzi zza ściany w bloku, na ogół spotyka się z dezaprobatą sąsiadów.

POLECAMY

Wzdychanie, ciche pojękiwanie, okrzyki, śpiew podczas zbliżenia to tzw. wokaliza seksualna. W popularnych poradnikach, kolorowych magazynach, a także na forach internetowych często pojawiają się opinie, że taka wokaliza jest oznaką prawdziwej i pełnej satysfakcji obojga partnerów. Czy tak rzeczywiście jest? Czy przeżywaniu przyjemności zawsze towarzyszy głośna ekspresja? Kto i kiedy jest na nią gotowy?

A ona nawołuje

Orgazm przeżywamy w bardzo indywidualny sposób. Warto przypomnieć, że przeżywamy go w mózgu – orgazm jest zjawiskiem mózgowym, które oddziałuje na całe ciało. Co prawda wokaliza nie jest niezbędna do doświadczania intensywności orgazmu, ale wiele osób lubi słyszeć, że ukochanemu czy ukochanej jest przyjemnie. Zwłaszcza dla mężczyzn jest to bardzo stymulujący bodziec.

Jakie znaczenie ma wydawanie odgłosów podczas zbliżenia? Odpowiedzi na to pytanie od dawna poszukiwali antropolodzy i psychologowie ewolucyjni. Nie tylko ludzie kochają się głośno. Samice różnych gatunków również wydają rozmaite dźwięki podczas kopulacji. Jedna z roboczych hipotez badaczy głosi, że samice wabią samce po to, by pozyskać najlepsze geny i zwiększyć szanse potomstwa na przeżycie.

Zatem gdy samicę kończy pokrywać jeden samiec, ona głośnymi krzykami nawołuje inne samce, by ustawiły się w kolejce. Dla samca to bardzo podniecający bodziec. Po uzyskaniu nasienia od różnych samców dochodzi do współzawodnictwa plemników i wygrywają te najlepsze, najsilniejsze. Takie jest ewolucyjne wytłumaczenie pochodzenia tej naszej, ludzkiej skłonności i gotowości do głośnego kochania się.

Przynajmniej jeśli chodzi o kobiety.

Mężczyzn w sypialni słychać rzadziej – wydają mniej odgłosów, bo starają się bardziej zaprezentować w czynach niż w słowach czy okrzykach. Tak jak w życiu w ogóle, tak i w sypialni panowie mało mówią.

Tymczasem... kobiety lubią słuchać, pragną, by ukochany do nich mówił, wzdychał, bo odbierają to jako oznakę, że partnerowi jest z nimi dobrze. To dla nich potwierdzenie, że są znakomitymi kochankami.

Tylko ciii...!

Niektóre badania wskazują, że ponad 90 procent osób nie lubi kochać się w ciszy, jednak nie przekłada się to na sytuację w sypialni. Co nas powstrzymuje przed głośnym okazywaniem partnerowi swojego podniecenia, sygnalizowaniem odczuwania...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI