Repliki eksperymentu Milgrama

Ja i mój rozwój Praktycznie

Od ponad pół wieku wyniki eksperymentu Stanleya Milgrama nie dają naukowcom spokoju. Nieustannie wymyślane i przeprowadzane są jego repliki oraz badania na nim bazujące. I co rusz badacze odsłaniają nowe oblicza naszej uległości wobec autorytetów.

Eksperyment Stanleya Milgrama rozpoczął się w lipcu 1961 roku, trzy miesiące po rozpoczęciu w Jerozolimie procesu Adolfa Eichmanna, głównego koordynatora „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej. W tym okresie wielu zastanawiało się, jak to możliwe, że Eichmann, przeciętnie wyglądający człowiek, może mieć na sumieniu tak potworne zbrodnie. Hanna Arendt, niemiecka filozof, opisywała go jako przeciętnego, bezrefleksyjnego człowieka. Czy możliwe, aby Eichmann i jego współpracownicy „tylko wykonywali rozkazy”? Czy możliwe, żeby zwyczajny człowiek dopuścił się zbrodni?

Stanley Milgram postanowił na te pytania odpowiedzieć. Jego eksperyment zainspirował wiele osób i odtwarzano go potem w różnych miejscach i warunkach. Eksperyment wciąż budzi emocje, co jakiś czas wracają do niego naukowcy z różnych stron świata. Ostatnio jego repliki podjęli się także polscy psychologowie.

Schemat i przebieg

Ochotników, którzy w 1961 roku zgłosili się na Uniwersytet Yale, by wziąć udział w płatnym badaniu, poinformowano, że jego celem jest sprawdzenie wpływu kary na uczenie się. Badani dopiero po fakcie dowiedzieli się, że w rzeczywistości sprawdzano ich uległość wobec autorytetu.

W badaniu zaprojektowanym przez Milgrama każdy ochotnik osobiście poznał „ucznia”, którego miał uczyć ciągów słów i karać za błędy. Za udzielenie złej odpowiedzi „nauczyciel” miał zaaplikować „uczniowi” wstrząs, pierwszy o napięciu 15 woltów, a każdy kolejny o 15 woltów silniejszy. Trzydziestostopniowa skala zamykała się przełącznikiem napięcia opisanym jako XXX, a uruchamiającym prąd o teoretycznie zabójczym napięciu 450 V. Ochotników zapewniono przy tym, że wstrząsy nie zagrażają życiu i zdrowiu „ucznia”, choć jego reakcje w trakcie nauki wskazywały na coś zupełnie odwrotnego. 65 procent wszystkich badanych zaaplikowało najsilniejszy wstrząs elektryczny tylko dlatego, że otrzymali takie polecenie.
Milgram opracował i przepracował ponad 20 różnych wariantów badania. Wariacje te dawały odmienne wyniki. I tak na przykład kiedy „nauczyciel” nie widział ani nie słyszał „ucznia”, posłuszeństwo rosło – ponad 90 proc. badanych używało najsilniejszego napięcia do ukarania „ucznia”. Kiedy „nauczyciel” i „uczeń” mieli ze sobą lepszy kontakt wzrokowy, słyszeli się – „nauczyciele” częściej odmawiali użycia prądu o wysokim napięciu. Gotowość do posłuszeństwa spadała również wtedy, gdy eksperymentator oddalał się lub gdy zastępował go pomocnik.

Z drugiej strony, gdy eksperymentator zmuszał „nauczyciela” do naciśnięcia przycisku – dociskając jego rękę do maszyny – liczba osób gotowych do kontynuowania eksperymentu spadała. Na posłuszeństwo nie miała wpływu płeć badanych, ale miało miejsce, gdzie przeprowadzano badanie – kiedy przeniesiono je poza Uniwersytet Yale, do biura w Bridgeport, posłuszeństwo badanych spadło (malał bowiem prestiż związany ze sławną uczelnią). Jeśli „nauczycielom” towarzyszyli inni „nauczyciele” (w rzeczywistości aktorzy), badani polegali na ich decyzjach – jeśli jeden odmawiał wykonania polecenia, to drugi również. Jeśli tylko eksperymentator kazał przerwać badanie, nikt nie protestował; nawet kiedy „uczeń” deklarował, że jeszcze wytrzyma.

Szczeniaki i roboty

POLECAMY

Eksperyment stał się inspiracją dla wielu badaczy. Jego repliki przeprowadzane w latach siedemdziesiątych potwierdzały obserwacje Milgrama. W 1978 roku Mitri Shanab i Khawla Yahya odtworzyli badanie w Ammanie, gdzie jordańscy studenci uzyskali podobne wyniki w podatności na wpływ autorytetu jak ich amerykańscy koledzy. Podobnie było w przypadku Włochów i Hiszpanów. Australijczycy w badaniach Wesleya Kilhama i Leona Manna z 1974 roku uzyskali wyniki trochę niższe. W Niemczech zaś, w eksperymencie Davida M. Mantella przeprowadzonym w Monachium w 1971 roku, 83 proc. badanych doszło do końca skali.

Znaną wariacją eksperymentu o uległości jest badanie psychiatry Charlesa Hoflinga z 1966 roku. Eksperymentator dzwonił do dyżurek pielęgniarek, przedstawiał się jako dr Smith i pytał, czy mają na stanie lek o nazwie Astroten. Następnie prosił o podanie pacjentowi Jonesowi 20 mg leku, podczas gdy maksymalna dawka wynosiła 10 mg. Wykonanie polecenia powodowało, że pielęgniarka łamała trzy szpitalne reguły: nie wolno akceptować instrukcji podawanych telefonicznie, dawka leku nie może przekraczać maksimum, lekarstwo musi być na liście leków bezpiecznych. 95 proc. nieświadomych badanych posłuchało nieznanego lekarza.

Inny przerażający eksperyment przeprowadzili w 1972 roku Charles L. Sheridan i Richard King. Za...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI