Potyczki z wolną wolą

Laboratorium

Wolna wola nie istnieje, kluczowe decyzje podejmowane są poza naszą świadomością i dopiero potem zdajemy sobie z nich sprawę – twierdzi grupa neuronaukowców, apologetów Benjamina Libeta. Ich równie liczni oponenci uważają, że ta rewolucyjna teoria jest wynikiem tylko... błędu w metodologii eksperymentalnej. 

Cała nasza kultura, systemy społeczne i prawne zakładają, że człowiek jest zdolny do wolnego i racjonalnego działania. Trudno jest nawet wyobrazić sobie, jakie zmiany musiałyby nastąpić w naszym myśleniu, gdyby wizja ta okazała się nieprawdziwa – gdyby okazało się, że nasze wybory wcale nie są wolne, a determinuje je coś, co pozostaje poza naszą świadomością i wolną wolą.

POLECAMY

Poglądy, że tak właśnie jest – istnieją, ba, są dość powszechne. Ostatnie lata to nieustanny pozycyjny atak niektórych naukowców na przekonanie o wolności człowieka. Początek dał mu Benjamin Libet, amerykański psycholog. Na podstawie przeprowadzonych eksperymentów uznał on, że człowiek wcale nie podejmuje samodzielnie decyzji – za ich treść odpowiadają podświadome procesy w naszych mózgach.

Jest kilka dobrych powodów, by rozpocząć te rozważania właśnie od eksperymentu Libeta. Po pierwsze, w jego trakcie po raz pierwszy starano się zbadać wpływ procesów świadomych i podświadomych na procesy decyzyjne u ludzi. Po drugie, był on wielokrotnie powtarzany i modyfikowany. Po trzecie, jego znaczenie wykracza daleko poza granice neuronauki: o płynących z niego inklinacjach wielokrotnie i zażarcie dyskutowali etycy, filozofowie, prawnicy. Oceniali oni znaczenie założeń leżących u podstaw badania, jego przebieg, wynik i interpretacje. W efekcie część naukowców stwierdziła, że eksperyment raz na zawsze usunął w cień mit o wolnej woli! 

W ten sposób nauka miałaby ostatecznie rozwiązać odwieczny filozoficzny problem...

Koniec wolności i prawo weta

Benjamin Libet od lat 70. ubiegłego wieku badał świadome i podświadome procesy mózgowe, które mogły mieć wpływ na wykonywanie prostych czynności, takich choćby jak ruch palcem lub ruch nadgarstkiem. W swych badaniach korzystał z elektroencefalografu (EEG), mierząc zmiany elektrycznej aktywności mózgu. Zmiany takie rejestrowane są przez zestaw 10–20 elektrod rozmieszczonych na powierzchni głowy. EEG pozwala śledzić aktywność bioelektryczną grupy neuronów zlokalizowanych w pobliżu danej elektrody. Libet mógł dzięki temu stwierdzić, które partie mózgu aktywują się w kolejnych stadiach procesu podejmowania decyzji – np. dotyczącej ruchu konkretnym palcem.

W eksperymencie Libet korzystał także z techniki elektromiografii (EMG; mierzy bioelektryczną aktywność mięśni). Pozwalała ona badaczowi ustalić moment, w którym dany palec faktycznie się poruszył. Całą procedurę dopełniała jeszcze informacja od uczestnika eksperymentu o tym, kiedy świadomie zdecydował o wykonaniu ruchu palcem. Ta przekazywana była na dwa sposoby: po pierwsze, badany faktycznie wciskał odpowiedni przycisk, po drugie, śledząc ruch kropki wokół oscyloskopu, zapamiętywał jej położenie w chwili, gdy podjął decyzję – a później wskazywał je eksperymentatorom. 

Przystępując do eksperymentu, Libet wyszedł z założenia, że poziom bioelektrycznej aktywności mózgu wzrast...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI