Północne szczęście

inne I

W cieniu lodowcowych szczytów i na brzegach malowniczych fiordów została stworzona utopia. Norwegowie są nie tylko najbogatszym narodem na świecie, ale także jednym z najszczęśliwszych.

Z północy na południe rozciąga się na ponad dwa i pół tysiąca kilometrów. Szlak wzdłuż Norwegii każdego roku pokonuje pieszo przynajmniej kilka osób. Niedawno w górach w środkowej części kraju spotkałam czternastoletnią Ranghild, która wraz ze swoim smukłym husky przemierzała kraj z Lindesnes na południu w stronę Nordkinn, najdalej wysuniętego na północ przylądka kontynentalnej Europy. Roześmiana Ranghild nie jest wcale najmłodszą osobą, która na przekór kapryśnej pogodzie i surowemu górskiemu krajobrazowi ruszyła w kilkumiesięczną wędrówkę. Norwegię z południa na północ zdarzało się też przejść dziesięcioletnim dzieciom i wędrowcom po siedemdziesiątce. Takie zacięcie nie dziwi, gdy spojrzy się bliżej na norweską literaturę i sztukę, która od czasów formowania się niepodległego państwa gloryfikuje filozofię życia blisko natury. Jako pierwszy terminu friluftsliv, określającego styl życia oparty na aktywnym spędzaniu wolnego czasu na łonie przyrody, użył w 1859 roku Henryk Ibsen w poemacie Na płaskowyżu (tytuł oryginalny På Vidderne, tłum. M.M.):

POLECAMY

Te wrzawy codzienne, dla mnie skreślone,

nie wiem, gdzie sens w tym się kryje;

tutaj myśli mam czyste, niezmącone,

na płaskowyżu czuję, że żyję.

Z pokrytej mchem chatki na wrzosowisku

ruszam na łowy przez leśne ogrody;

by potem na stołku przy palenisku

myślami znów być blisko przyrody.

Wędruj, gdzie chcesz
Oznaki powszechnie wyznawanej filozofii życia blisko przyrody widoczne są na każdym kroku. Uniwersalna i często stosowana mądrość brzmi: ut på tur, aldri sur – „kto chodzi na wycieczki, nigdy nie będzie się źle czuł”. Przysłowie zalecające przechadzkę na łonie przyrody usłyszą zarówno obrażalscy, jak i pogrążeni w smutku albo przeziębieni. Natura jest uniwersalnym remedium na wszelkie dolegliwości. Przebywanie na łonie przyrody ułatwia Allemannsretten, czyli powszechne prawo do wędrowania przez lasy i góry oraz pływania w jeziorach i rzekach (również na terenach prywatnych), a także rozbijania namiotu oraz zbierania owoców, roślin i grzybów niemal w każdym miejscu.

Norwegowie od najmłodszych lat spędzają wiele czasu na świeżym powietrzu. Popularnością cieszą się przedszkola na łonie przyrody, w których dzieci cały dzień bawią się na zewnątrz. Obowiązkowym punktem programów szkolnych jest praktyczna nauka jazdy na nartach oraz przyswajanie zasad zachowania się w górach. W niedzielę, gdy sklepy są nieczynne, rodziny wychodzą na górskie wycieczki, a zimą na przechadzki na nartach. Podczas gdy mamusie zachęcają drepczące na małych nartkach dzieci do dalszej drogi, tatusiowe ciągną najmłodsze pociechy na pulkach, czyli specjalnych toboganach przystosowanych do transportu potomstwa albo ekwipunku. Pulki są niezastąpione zarówno podczas zimowych wycieczek narciarskich na szlakach biegowych w mieście, jak i podczas wypraw w góry, gdzie Norwegowie tradycyjnie spędzają Wielkanoc. Całe rodziny – wszyscy opatuleni w ciepłe anoraki – przemierzają pokryte lodem górskie jeziora, by dostać się do schronisk Norweskiego Towarzystwa Turystycznego. Do organizacji tej należy około 5 procent mieszkańców kraju, jednak znacznie więcej korzysta z drewnianych chatek ulokowanych w odizolowanych górskich dolinach lub na szczytach gór.

Towarzystwo Turystyczne odegrało ważną rolę w budowaniu norweskiej tożsamości narodowej. Jego dziewiętnastowieczni założyciele obrali sobie za cel rozwijanie w mieszkańcach miłości do kraju poprzez umożliwienie i...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI