Pod ciężarem lęku

Nałogi i terapie Praktycznie

W rodzinie alkoholowej dziecko rzadko kiedy może liczyć na rodzica, bo najczęściej jest czymś zajęty albo go nie ma. Musi więc samotnie mierzyć się z zagrożeniami.

Słowa opisujące lęk znajduję niemal w każdym liście od DDA. Piszą o konkretnym strachu i o paraliżującym lęku, o niepewności, obawach i ciągłym zamartwianiu się. Ale znam także DDA, które uważają, że się nie bały. Nie znaczy to jednak, że nigdy nie poczuły strasznego napięcia w ciele, drżenia mięśni, gwałtownego bicia serca, utraty tchu, czy innych fizycznych objawów lęku. Alicja nazywa ten stan zamrożeniem czy zamarciem: „Chowałam się do szafy i znikałam z tego miejsca i czasu. Wtedy się nie bałam”. Znajomi Alicji uważają ją za wręcz nieustraszoną, a ona sama długo nie rozumiała, dlaczego nagle w samotności traci poczucie kontroli, jej ciało zaczyna drżeć, a z oczu lecą łzy, których nie jest w stanie powstrzymać.
Dziecko, które dorasta w rodzinie z problemem alkoholowym, boi się jak każde inne dziecko. Boi się na przykład, gdy zostanie samo w domu. W przeciwieństwie jednak do rówieśników z „normalnych” rodzin boi się też powrotu rodziców, bo to zapowiedź kłótni, napięcia, niekiedy także przemocy. Boi się, że dostanie karę za jakieś bliżej nieokreślone przewinienie, ale czasem większy strach budzą w nim sytuacje, w których ofiarami wyzwisk czy bicia staje się rodzeństwo lub jedno z rodziców.
Dziecko radzi sobie z zagrożeniami przede wszystkim szukając ochrony i bezpieczeństwa u rodziców: w ich ramionach świat nie jest taki straszny, można czuć się pewnie, widząc ich siłę, można też wiele się nauczyć, obserwując to, jak radzą sobie z trudnościami. Z czasem dziecko potrafi już samodzielnie stawiać czoło wyzwaniom i trudnościom. Umie adekwatnie oceniać zagrożenia oraz rozróżniać, kiedy poradzi sobie samo, a kiedy powinno odwołać się do pomocy innych.
W rodzinie alkoholowej dziecko jest w zupełnie innej sytuacji. Rzadko kiedy może liczyć na rodzica, bo najczęściej jest czymś zajęty albo go nie ma. Musi więc samotnie mierzyć się z zagrożeniami. Jeśli się boi, to nikt go nie uspokoi ani nie zapewni mu ochrony. Niektóre dzieci potrafią same zdusić swój lęk, ale większość tego nie umie.
Dzieci, które z powodu swojego temperamentu silniej przeżywają lęk, mogą przeceniać zagrożenie i wycofywać się z sytuacji, z którymi powinny sobie bez większego trudu poradzić – boją się na przykład bawić z nieznanymi dziećmi, czy zgłosić w klasie do odpowiedzi. O takich dzieciach mówi się, że są wycofane albo nieśmiałe. Lęk ogranicza ich zachowania, a najprostszym sposobem poradzenia sobie z nim staje się unikanie wywołującej go sytuacji: „Jeśli nie zwrócą na mnie uwagi, to uniknę sytuacji, której się boję”.
Z kolei dzieci, które mniej się boją, mogą zupełnie nieświadomie wchodzić w sytuacje naprawdę dla nich niebezpieczne. Wiele DDA ma za sobą złe przeżycia, bo znalazły się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Słyszałam wiele takich historii – pewien chłopiec widział, jak chuligani pobili jego pijanego ojca; pewna dziewczynka została zgwałcona, gdy późnym wieczorem spacerowała samotnie w parku.
Jeśli wcześniejsze kontakty nauczyły dziecko z rodziny alkoholowej zaufania do ludzi, to może ono zacząć uzależniać swoje poczucie bezpieczeństwa od bycia w związku. Myśli typu: „Jestem bezpieczny, jeśli ona się mną opiekuje”, „Sama sobie nie poradzę, ale on mnie obroni”, „Nie jestem w stanie przeżyć sama”, „Nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę”, wynikają bezpośrednio z postrzegania świata jako niebezpiecznego, a siebie jako niezdolnego czy niezdolnej do poradzenia sobie w groźnym świ...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI