Osierocona mama, osierocony tata

Praktycznie rodzina

Nawet co szósta ciąża kończy się poronieniem lub urodzeniem martwego dziecka. To przeżycie traumatyczne zarówno dla matki, jak i dla ojca. Jak pomóc im przejść żałobę po utraconym dziecku?

Dla Benity i Romana najgorszym momentem był powrót ze szpitala do domu. Trzeba było uprzątnąć wszystkie rzeczy przygotowane na pojawienie się maleństwa. – Bagatelizowaliśmy przesąd mówiący, by nie kupować za wiele przed porodem. Urządziliśmy dziecku mały pokoik. Po powrocie ze szpitala nie chcieliśmy tam nawet zaglądać – wspominają. Ich dziecko zmarło w 23. tygodniu ciąży.

POLECAMY

Osieroceni rodzice często zamykają się w sobie w poczuciu bycia niezrozumianymi, unikają rozmów związanych ze stratą dziecka. Kobiety, które postanawiają skorzystać z pomocy, chcą sprawiać wrażenie, że wróciły już do psychicznej równowagi. – Niektóre przekonują mnie, że już się wypłakały i że wszystko jest dobrze, „życie toczy się dalej”, „będziemy próbować kolejny raz”. Takie reakcje mogą świadczyć o mechanizmach obronnych kobiety. Albo wskazywać, że znajduje się ona w szoku, czyli w początkowej fazie żałoby – wyjaśnia Sylwia Kuczyńska-Horst, psycholog i psychoterapeutka prowadząca terapię rodziców z trudnościami w ciąży i po porodzie oraz rodziców po stratach okołoporodowych.

W poczuciu winy
Częstą reakcją ciężarnej, która straciła dziecko, jest głęboka depresja i apatia. – Kobiety obawiają się również reakcji najbliższych – czy nie będą obwiniane przez bliskich, czy partnerzy nie będą mieli do nich pretensji, że nie donosiły ciąży. Przeraża je też reakcja przyjaciół oraz wszystkich, którym zdążyły powiedzieć o ciąży – tłumaczy Sylwia Kuczyńska-Horst. Rodzice czasami przeżywają poronienie w kategoriach porażki. Traktują je jako świadectwo swojej niedoskonałości czy defekt, stąd tak trudno opowiadać o nim znajomym.

– Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie przyjaciółka z radosnym pytaniem: „To chłopiec czy dziewczynka?”. Łamiącym się głosem odpowiedziałem, że dziecko jest martwe, żona w szpitalu czeka na poród. Przyjaciółka zamilkła, a po chwili oboje płakaliśmy. Byliśmy załamani tym, że ze względu na kondycję fizyczną Beni poród będzie musiał przebiegać w sposób naturalny... To było straszne dla nas obojga. Poród trwał wiele godzin, a żona płakała przy każdym parciu. Do dzisiaj śni nam się ten koszmar – opowiada Roman.

Zgodnie z procedurą medyczną w sytuacji, gdy kobieta traci dziecko po 22. tygodniu życia płodowego, musi urodzić martwe dziecko siłami natury. Poród może trwać nawet dwie doby, co jest bardzo trudne emocjonalnie dla obojga rodziców. Taka strata traumatyzuje rodziców – oni już przecież przyzwyczaili się do nowej roli, czuli ruchy...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI