Oblicza rumieńca

Ja i mój rozwój Praktycznie

Rumieniec przysparza cierpienia osobie, której twarz oblewa, a świadków tej sytuacji zwykle wprawia w zakłopotanie. Skoro jest tak nieprzyjemny – po co dała go nam natura? Co mówią najnowsze badania o jego roli?

Rumieniec to zjawisko powszechne, a jednak słabo zrozumiane, niemal zagadkowe. Wprowadza widoczną zmianę w naszym wyglądzie, choć zwykle pojawia się, gdy najmniej zależy nam na czyjejś uwadze (od razu ją przyciąga). Czerwienimy się, gdy popełnimy gafę, gdy ktoś nas chwali lub nam dziękuje. Rumieniec rozlewa się niezależnie od woli i jest nie do okiełznania – aktor może zagrać śmiech czy przybrać gniewny wyraz twarzy, ale rumieńca nie zagra. Świadomość, że oblał nas rumieniec, tylko go pogłębia.

Dlaczego reakcja na określone sytuacje społeczne przybiera tę właśnie formę? Gdy ogarnia nas strach, krew odpływa z twarzy i zaczyna krążyć żywiej w okolicach mięśni szkieletowych. Dlaczego jednak w przypadku zakłopotania zwiększa się przepływ krwi w obrębie twarzy?

Osobliwy i najbardziej ludzki

W 1872 roku Karol Darwin poświęcił zjawisku rumieńca cały rozdział w dziele O wyrazie uczuć u człowieka i zwierząt. Rumienienie się opisał jako ,,najbardziej osobliwy i najbardziej ludzki z wszystkich wyrazów” (za The Expression of the emotions in man and animals, s. 310, tłum. P. Ch.). Tym niemniej dopiero niedawno rumieniec stał się tematem badań psychologicznych, a podstawowe pytania na jego temat wciąż czekają na odpowiedź.

Rumieniec to zaczerwienienie policzków i czoła, także uszu, szyi oraz górnej części klatki piersiowej (tzw. obszar rumieńca). W przeciwieństwie do zaczerwienienia związanego z wysiłkiem fizycznym, piciem alkoholu czy zjedzeniem gorącej potrawy curry, rumieniec jest ściśle związany z emocjami. Pytanie: którymi? Bo gdy czyjaś twarzy przybiera podobny kolor w chwili wzburzenia, wściekłości – mówimy po prostu, że poczerwieniał ze złości, a nie że zarumienił się.
Rumieniec kojarzy się z poczuciem zakłopotania – wręcz trudno wyobrazić sobie jedno bez drugiego. Choć… niektórzy naukowcy uważają, że nie jest wcale integralną częścią tego, jak przejawia się uczucie zakłopotania – można zatem być zmieszanym i nie rumienić się. I odwrotnie. Łatwo też można sobie wyobrazić, że ludzie rumienią się, gdy są zakłopotani, jednak rumienią się w tak niewielkim stopniu, że trudno to dostrzec.

Czy można mówić o różnych rodzajach rumieńca, z których każdy miałby inną przyczynę? Dotychczas kwestii tej nie poświęcano wiele uwagi. Badania psychologiczne przejawiają zazwyczaj zdroworozsądkowe podejście do tej sprawy: na przykład Mark R. Leary wyróżnił rumieniec ,,klasyczny”, czyli nagłe zaczerwienienie twarzy, oraz ,,pełzający, trwający dłużej” – można go zaobserwować u osoby, która jest na rozmowie kwalifikacyjnej lub w trakcie prezentacji przed grupą. W tym ostatnim przypadku można zauważyć rumieniec powoli zalewający twarz plamami – czy to takie samo zjawisko jak klasyczny rumieniec?

Natura czerwienienia się

POLECAMY

Jednym z problemów, przed jakimi stają badacze tematu, jest trudność, jak zmierzyć rumieniec (co częściowo tłumaczy zaniedbywanie tego tematu przez psychologów). Początkowo badania nad przejawianiem się emocji na twarzy pobudzał rozwój fotografii (z czego korzystał już Darwin), potem filmu, wideo oraz technologii komputerowej, która umożliwiła szczegółową analizę ekspresji uczuć. Jednak rumieniec, z natury często przelotny, nadal był trudny do uchwycenia. Obecnie nadzieję na pogłębienie badań niesie rozwój technik rejestrowania i analizowania rumieńca (w tym fotopletyzmografia i pomiar przepływu krwi laserem Doppler).

Fizjologia zmiennego przepływu krwi jest złożona: dotyczy układu współczulnego oraz wpływu, jaki wywierają krążące w ciele substancje chemiczne, w tym bradykinina, histamina oraz tlenek azotu. Wydaje się, że rumieniec jest wynikiem działania kombinacji różnych czynników.

„Obszar rumieńca” jest charakterystyczny pod względem anatomicznym. Skóra właściwa w obrębie twarzy zawiera dużą liczbę pętli naczynia krwionośnego włosowatego – tzw. splot żylny, będący w istocie rozległą siecią żyłek znajdujących się w warstwie podskórnej, tuż pod powierzchnią policzków. To one są przyczyną naszego rumieńca, gdy nagle, w wyniku jakiegoś bodźca, przepływ krwi pod skórą zwiększa się.

Tyle fizjologia. Tymczasem na temat związku między okolicznościami, które wywołują rumieńce, a zwiększonym przepływem krwi nadal wiadomo niewiele. Uwaga psychologów dotychczas skupiała się na receptorach beta-adrenergicznych w obszarze twarzy – w żyłach na twarzy jest ich duże zagęszczenie. Współczulne pobudzenie tych receptorów wywołuje rozszerzenie naczyń krwionośnych (możliwe do zredukowania dzięk...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI