Niefortunna terapia

inne Laboratorium

Hermine Hug-Hellmuth przeszła do historii jako pierwsza psychoanalityczka dziecięca. Sławę zyskała dzięki dwóm swoim pacjentom. O pierwszym mówi się, że prawdopodobnie nigdy nie istniał. Drugi zamordował ją.

Magdalena Kittner, gosposia znanej wiedeńskiej psychoanalityczki, rankiem 9 września 1924 roku jak co dzień przyszła do pracy. Zza drzwi wejściowych mieszkania doktor Hermine Hug-Hellmuth znajdującego się na parterze kamienicy przy Lustkandlgasse 10 nie dobiegały żadne odgłosy. Gospodyni miała klucze, lecz w wejściu przeszkodził jej założony od wewnątrz łańcuch, który skutecznie blokował otwarcie drzwi. Kobieta udała się więc po pomoc do najbliższego warsztatu ślusarskiego. Kiedy majster uporał się z zabezpieczeniem, weszli do małego przedpokoju. Na pozór wszystko wydawało się w najlepszym porządku. Dopiero po chwili okazało się, że sprawdziły się najgorsze przeczucia gosposi – jej chlebodawczyni leżała martwa w swoim łóżku. Została uduszona.

Psychologia siostrzeńca

Jak można było przeczytać w gazetach, które przez następne dni opisywały kulisy zbrodni, wytropienie sprawcy zabrało wiedeńskim policjantom zaledwie kilkanaście godzin. Mordercą okazał się Rudolf (Rolf) Otto Helmut Hug, syn Antoine, przyrodniej siostry ofiary, młodzieniec niespełna dziewiętnastoletni. Po nagłej śmierci matki chłopca w 1915 roku wychowywała go doktor Hug-Hellmuth, prowadząc jednocześnie psychologiczne obserwacje zachowania dziecka oraz stosując różne zabiegi terapeutyczne. Nie bez znaczenia był tu fakt, że siostra ta była nieślubną córką ojca Hermine z czasów kawalerskich oraz że sam Rolf był również owocem podobnego związku (matka nauczycielka wdała się w romans z żonatym dyrektorem szkoły, który nie zdecydował się dla niej odejść od żony). Siostrzeniec Hermine był zatem niejako „podwójnie naznaczony” złym pochodzeniem. Z taką historią życia idealnie nadawał się na „przedmiot” psychoanalitycznych oddziaływań.

Hug-Hellmuth stosunkowo późno związała się z ruchem freudowskim, a do tego nie posiadała medycznego wykształcenia, co było raczej nietypowe dla jego członków. Dość zgrabnie ujęła ten fakt Helena Deutsch w Konfrontacjach z samym sobą: „Hermine von Hug-Hellmuth była oprócz mnie jedyną kobietą przychodzącą na środowe wieczorne spotkania Towarzystwa Psychoanalitycznego. Miała drobną budowę ciała, czarne włosy, ubierała się zawsze schludnie, wręcz ascetycznie. Czuło się, że poprzedni zawód – nauczycielki – pozostawił na niej trwałe piętno”.

Jej stosunek do Rolfa, którego podobno nawet adoptowała po śmierci siostry, naznaczony był dwoma przeciwstawnymi dążeniami. Z jednej strony, jako osoba niezamężna i bezdzietna, przelała na niego całe uczucie związane z pragnieniem bycia matką, z drugiej zaś traktowała go jako obiekt obserwacji, dziecko ze społeczną etykietą „bękarta”, zagrożone demoralizacją i patologią w swym rozwoju, wymagające czujnego nadzoru i korekty zachowań. Rolf był częstym bohaterem jej prelekcji oraz artykułów, w których nazywała go po prostu siostrzeńcem. Niestety relacja z wychowankiem stawała się z roku na rok coraz bardziej zaburzona.

Młodzieniec z trudem zdobył wykształcenie techniczne (jako chemik), a potem podejmował prace, które szybko porzucał. Do tego przeżywał frustrację wynikającą z odrzucenia przez pewną, starszą od niego, kobietę. W efekcie ciągle brakowało mu pieniędzy na spełnienie różnych zachcianek i właśnie motyw rabunkowy był przyczyną zabójstwa ciotki. Helena Deutsch napisała o ich relacjach: „Podczas procesu ten młody człowiek powiedział, że zawsze był dla niej [Herminy Hug-Hellmuth] królikiem doświadczalnym, obiektem psychologicznych eksperymentów”. I dalej skomentowała to tragiczne zdarzenie słowami: „Ten epizod przywodzi na myśl prawdę dobrze znaną każdemu psychologowi dziecięcemu: dziecko chce być kochane, nie obserwowane. Biedna doktor Hug-Hellmuth stała się ofiarą własnego po...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI