(Nie)cierpliwość

Ja i mój rozwój Wstęp

Jedni wciąż apelują o cierpliwość, inni uparcie zachęcają do niecierpliwości. Najdziwniejsze, że obie strony najpewniej mają rację.

Cierpliwość z jakiegoś powodu uchodzi za cnotę. Do jakiego stopnia uchodzi, uświadomiłem sobie dawno temu, gdy krótko po studiach terminowałem w zakładzie poprawczym. Jeden z wychowanków opowiedział mi o swoim ojcu, dla którego cierpliwość była nie tylko cnotą, nie tylko probierzem wartości dziecka, ale też dobrym pretekstem do zadawania bólu.

Tatuś ów miał zwyczaj testować cierpliwość swojego syna w ten sposób, że ustawiał puste (to ważne!) pudełko po zapałkach na samej krawędzi stołu, i to w równowadze chwiejnej. Każdy ruch, każdy powiew mógł je ze stołu strącić. Sadzał syna przy stole i ostrzegał, żeby pudełka pod żadnym pozorem nie dotykał, bo w razie jego upadku porachuje się z dzieckiem. I rachował się, bardzo boleśnie. Codziennie kilka razy. Bez sumienia. Nie wiedział prawdopodobnie, że stosuje się do słynnej zasady głoszonej przez Jeana Jacques’a Rousseau: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej ow...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI