Nie jestem dyktafonem

inne I

Poprosiłem piątoklasistów, żeby narysowali, czym jest bieda. Jeden z rysunków przedstawiał scenę w szatni – dziewczynka leżała na podłodze, a nad nią stały dwie koleżanki. Przy jednej dorysowany dymek z tekstem: „Ty się nie odzywaj, jesteś biedna, won ze szkoły”.

Daria Grabda: „Codziennie mam poczucie, że jestem samotna. Przychodzę z pracy i mam tylko kota, do którego mogę się odezwać, ale on mi nie odpowie. Mam komórkę i znajomych. Ale czasem są momenty, że nie mam do kogo zadzwonić, bo nie czuję, by ktokolwiek mógł mnie zrozumieć” – mówi dziewica konsekrowana, której historią rozpoczyna Pan zbiór reportaży. Poślubienie Jezusa miało być sposobem na samotność, a tylko ją pogłębiło?
Paweł Piotr Reszka: Jeżeli tak, to pewnie wiele osób uzna go za dość radykalny. Jednak moja bohaterka twierdzi, że po prostu zakochała się. Na zaproszeniach na ślub napisała: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłam się uwieść”. Jej ślub z Jezusem Chrystusem wyglądał niemal jak tradycyjny ślub kobiety z mężczyzną, tyle że oblubieniec był niewidzialny – tak zresztą powiedział arcybiskup, który go udzielał. Ona traktuje Jezusa jak męża, twierdzi, że prowadzi z nim normalne życiowe rozmowy, wieczorem opowiada, jak minął jej dzień, sprzecza się z nim. Jednocześnie, kiedy przechodzi obok placu zabaw i widzi bawiące się tam dzieci, to „coś ją tak ściska za serce”. Wie, że nie będzie miała dzieci. Spotkanie z nią zrobiło na mnie duże wrażenie.
Ślub z Jezusem jest jej życiowym wyborem, do którego oczywiście ma prawo i nie chciałbym go oceniać. Ktoś może powiedzieć, że ona żyje w wymyślonym świecie – wymyślonym od początku do końca, a relacja rozgrywa się głównie w jej głowie. Dla niej jednak ta relacja jest jak najbardziej realna.

A jednak poczucie osamotnienia nie jest wymyślone, ona mocno je odczuwa. Podobnie jak mocno przeżywają je osoby starsze z pokolenia tzw. srebrnego tsunami, czyli boomu demograficznego z lat 50. i 60., które przechodzą teraz na emeryturę. Z badań psychologów, m.in. prof. Johna Cacioppo, wynika, że samotność ma równie degradujący wpływ na ich zdrowie jak ubóstwo czy zła dieta…
Mam wrażenie, że nie uświadamiamy sobie skali problemu. Uznajemy samotność osób starszych za coś oczywistego, za naturalną kolej rzeczy. Próbowałem przyjrzeć się temu w reportażu w „Dużym Formacie” o fali oszustw metodą „na wnuczka”. Młodzi wyjeżdżają do większych miast, rodzice zostają. Zdarza się, że potem po prostu wegetują. Widziałem to, zbierając materiał do tekstu. Na regale w dużym pokoju mnóstwo zdjęć wnuków i dzieci. Babcia czy dziadek opowiadający o nich z entuzjazmem. Pozorna sielanka. I mieszkanie – zaniedbane, z brudnymi firankami, bo starszy człowiek nie ma siły ich zmienić, w zlewie stos brudnych naczyń, bo nie ma siły pozmywać. Fala przestępstw „na wnuczka” nasila się od lat. Co sprawia, że kiedy starsza pani usłyszy w słuchawce głos osoby podającej się za wnuka, niemal bez pytania jest w stanie oddać jej oszczędności swojego życia? Dlaczego tak łatwo daje się oszukać? Czy ma częsty kontakt z wnukiem, skoro jeden telefon „od niego”, krótka rozmowa wystarczają, by straciła instynkt samozachowawczy? Może zgadza się przekazać pieniądze, zgadza się pomóc, bo wtedy choć przez krótką chwilę ma poczucie, że jest jeszcze potrzebna, że jest częścią rodziny? Zadaję sobie te pytania również jako reporter. Historie oszukanych starszych ludzi wydają mi się niezwykle poruszające. To nie jest pospolite oszustwo, to coś więcej. 78-letnia pani, która odkładała na swój nagrobek, nagle traci wszystko, bo chciała pomóc wnukowi. Bardzo
ciężko podnieść się po takim doświadczeniu.

Zastanawia się Pan, jak będzie wyglądała Pana starość? Jaki Pan wtedy będzie, z jakimi nadziejami ...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI