Najważniejsza, bo nieużyteczna

inne Praktycznie

Kiedy patrzę, jak dwie małe dziewczynki, Chinka i Tybetanka, pochylają się nad wierszem albo nad baśnią Andersena i próbują o tym rozmawiać – myślę, że to jest cud - mówi Anna Piwkowska.

MAGDA BRZEZIŃSKA: Czuje Pani niepokój? To, że – jak w jednym z Pani wierszy – „dni są niepewne” i „nikt już nie potrzebuje snów”? Że żyjemy w rzeczywistości chybotliwej?
ANNA PIWKOWSKA: Tak, rzeczywiście jest to odczuwalne. A poeci bardzo wyraźnie wychwytują niepokojące bodźce z zewnątrz i dają wyraz swoim niedobrym przeczuciom. Mam wrażenie, że towarzyszy nam teraz drżenie i żyjemy w jakimś dusznym klimacie, jakby w przeddzień apokalipsy. Ten niepokój wnika do poezji.

Jakie jest źródło tego niepokoju?
To się bierze chyba z umiejętności – charakterystycznej dla każdego człowieka posiadającego gen metafizyczny – odczuwania i widzenia rzeczy pod podszewką świata. Czujemy, że gdzieś obok naszego bezpiecznego świata jest okrucieństwo, krew i pazury. Obie te rzeczywistości oddziela granica tak delikatna, jak parawan z papieru. To jest wpisane w egzystencję ludzką, nie byłoby piękna, gdyby nie było cienia, okrucieństwa. Myślę, że w ogóle ten niepokój: niepokój przemijania, niepokój przed unicestwieniem, niepokój egzystencjalny, który nas dopada, jest nierozerwalnie związany z podziwem dla świata, z chęcią życia.
Tadeusz Różewicz, który pisze po II wojnie światowej, po przeżyciach Holokaustu – „mam dwadzieścia cztery lata/ocalałem prowadzony na rzeź”, z jednej strony stwierdza, że poezja po tak strasznym doświadczeniu nie ocali świata i niczego nie wyjaśni, jednak z drugiej strony jest głęboko przekonany, że poezja może dać jakąś odpowiedź, bo woła z wnętrza chaosu. Ja natomiast myślę, że poezja woła także z wnętrza harmonii i dlatego może nam przynieść odpowiedź.

I jaką odpowiedź Pani, jako poetka, ma dla mnie – na te niepokojące czasy? Czym mnie pokrzepi?
Myślę, że to nie poeta daje odpowiedź, ale poezja... Miłosz pytał: „czymże jest poezja, która nie ocala Narodów ani ludzi?” – według mnie może istnieć taka poezja, ponieważ jeśli poezja ocala, to ocala tylko konkretnego człowieka, bo poezja jest intymnym spotkaniem człowieka z człowiekiem, tego, który czyta, z tym, który pisze. Wydaje mi się, że nigdzie nie odkrywamy siebie, sensu istnienia tak prawdziwie, jak wtedy, gdy czytamy poezję albo gdy się modlimy czy medytujemy. Bywa, że poezja milczy wobec naszych pytań, niepokojów, ale daje poczucie, że je słyszy. I jest to chyba najintymniejszy kontakt, spotkanie, jakie może zaistnieć. Josif Brodski w swoim mądrym i dowcipnym przemówieniu noblowskim powiedział, że „sztuka uczy prywatności ludzkiego istnienia”, że „niejedno można dzielić: chleb, łoże, przekonania, ukochaną, ale nie wiersz”. Poezja uczy nas też pewnego rodzaju przeżywania. Brodski pisał, że „estetyka jest przed etyką” – jest pierwszym drgnieniem, pierwszym pulsem etyki – więc poeta nie ma moralności, on ma nerwy, pewne rzeczy są dla niego nie do zniesienia.

Nie do zniesienia jest dramat uchodźców tonących u brzegu Lampedusy, koczujących u granic, nie do zniesienia jest odradzający się faszyzm?
Gdy wspomina pani o Lampedusie, przychodzi mi na myśl książka Jarosława Mikołajewskiego Wielki przypływ – w tym reportażu zadziało się coś podobnego do odczucia poetyckiego. Kiedy Jarosław Mikołajewski pojechał na Lampedusę jako dziennikarz, stanął przed mnóstwem pytań, na które nie otrzymał odpowiedzi. Doktor Bartolo opowiadał mu, że ratując ludzi przypływających na łodziach i grzebiąc tych, którym nie udało się przetrwać drogi, płakał wiele razy. I właściwie tylko ten płacz mógł być odpowiedzią na pytania, które pojawiły się w jego głowie. Doktor Bartolo zobaczył, że wielu z tych martwych ludzi miało na szyjach łańcuszki z krzyżykami, które potem – pewnie gdy stawało się dla nich jasne, że nie przeżyją drogi – wkładali pod język. Pomyślał, że zanim zostaną pochowani, ochrzci ich, nieza...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI