Nadzieja wzmacnia. Skąd ją brać?

Ja i mój rozwój Praktycznie

Ona pozwala czynić cuda i przetrwać najgorsze koleje losu. Z nią – jak śpiewa Adam Nowak – zawsze jest nam do twarzy. Nadzieja… Jak ją w sobie rozniecić? Na czym polega jej moc? Skąd ją czerpać? Kiedy prowadzi nas na manowce?

Starożytni mawiali: Dum spiro, spero – póki oddycham, nie tra[-]cę nadziei. Doświadczyła tego Anja Ringgren Lovén, Dunka, która w Nigerii prowadzi schronisko dla porzuconych dzieci. Pewnego dnia znalazła przy drodze małego chłopca. Rodzina odtrąciła go, bo uznała, że jest czarownikiem. Od miesięcy błąkał się sam, był chory i skrajnie wyczerpany: – Byłam pewna, że nie przeżyje następnych dni. A jednak dzielnie walczył o każdy oddech! Nie chciałam, by umarł bez imienia, bez godności, więc nazwałam go Hope (Nadzieja).

Chłopczyk przeżył. Oczywiście nie dzięki imieniu, lecz dlatego, że nie tracił nadziei.
Iwona od lat zmaga się z chorobą nowotworową. Przeszła operację usunięcia piersi i chemioterapię. Doświadczyła nawrotu choroby. – Miałam raka piersi bez piersi – konstatuje gorzko, bo okazało się, że guz rośnie blisko usuniętej wcześniej piersi. Wielokrotnie przeżywała stres i strach.

Ostatnio usłyszała od lekarza, że leczenie jest zakończone. Cieszy się, że ma za sobą kolejną wygraną bitwę: – Żaden lekarz nie powie jednak, że wyzdrowiałam na dobre. Najważniejsze, żeby się nie poddawać, wierzyć, że wyjdzie się z tego.
Iwona wie jednak, że rak może wrócić. Ma nadzieję, że tak się nie stanie.

Kiedy Magda spotkała Jana, wierzyła, że w jej życiu otwiera się nowy, dobry rozdział. Pobrali się. Ślub był piękny. Planowali dziecko, ale ono nie pojawiało się. Magda zaczęła się leczyć w poradni niepłodności, przeżywała zmienne nastroje.
Jan w tym czasie miał już coś innego w głowie. Zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. Jak to często się zdarza, dowiedziała się ostatnia, miesiącami oszukiwali ją oboje. W końcu Jan wystąpił o rozwód. Magda czuje, że zawiodło ją wszystko, w co wierzyła. Nie wie, czy bardziej boli ją zdrada męża, czy przyjaciółki... Straciła oboje. Czy zdoła jeszcze komuś zaufać? Czy może mieć nadzieję, że spotka kogoś, kogo znów pokocha? Lecz bez tej nadziei co jej pozostanie?

Nie gaś światła nadziei

Bob Dylan, ubiegłoroczny noblista, śpiewa: Każdy nowy dzień zaczyna się głęboką nocą/Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem,/nie gaś nigdy światła nadziei.
Nie gasimy jej. Jest w nas nadzieja na dobry obrót spraw: na miłość… dziecko… ukończenie studiów… lepszą pracę… Mamy nadzieję, że unikniemy czegoś złego: choroby… zdrady… bankructwa… wojny… Czasem nadzieja dotyczy nas samych i naszego życia, czasem innych ważnych dla nas osób – mamy nadzieję, że nasze dzieci będą szczęśliwe, rodzice zdrowi, przyjaciółka odnajdzie sens życia…

POLECAMY

Zwykle nadzieja dodaje nam skrzydeł. Pozwala przeżyć nawet w nieludzkim świecie. – Przetrwałem tylko dlatego, że miałem nadzieję – mówi ponaddziewięćdziesięcioletni dziś Sybirak, który spędził kilkanaście lat na zesłaniu, z dala od bliskich i bez żadnych wydawałoby się szans na powrót do poprzedniego życia.

Czasem jednak trwanie w nadziei ciąży i przedłuża ból. Rodziny osób zaginionych w powodzi czy trzęsieniu ziemi mówią niekiedy: „Póki nie zobaczę jej/jego ciała, nie przestanę mieć nadziei, że jednak żyje”.

Czym jest nadzieja, bez której nie można żyć, i ta, której lepiej się wystrzegać, bo wydaje się iluzją, zaprzeczaniem rzeczywistości? Nie ma tu prostej odpowiedzi, tak jak nie ma w psychologii jednej definicji nadziei. Pisząc ten tekst, mam nadzieję, że uda mi się przedstawić najważniejsze podejścia do zjawiska nadziei i że kogoś to zainteresuje. Gdyby nie ta nadzieja, czy zabrałbym się za pisanie? A gdybym nie miał nadziei na to, że w każdych warunkach można odnaleźć sens i radość życia, czy miałbym odwagę rozmawiać z pacjentami hospicjum? Jaki wspólny mianownik mają drobne codzienne nadzieje i te, które dotykają istoty życia i pozwalają przetrwać największe kryzysy? Czy coś je łączy?

Tęsknota przyprawiona niepokojem

Pisał siedemnastowieczny filozof Baruch Spinoza: „Lęk nie może istnieć bez nadziei, ani nadzieja bez lęku”. Nadzieja i lęk wydają się przeciwstawnymi biegunami. Choć oba te uczucia zwrócone są ku przyszłości, to nadzieja związana jest z oczekiwaniem czegoś dobrego, a lęk z obawami, że może zdarzyć się coś złego. Richard Lazarus, twórca jednej z najważniejszych poznawczych teorii emocji, wskazuje, że istotą nadziei, jej „rdzeniem”, jest taka interpretacja sytuacji, że choć obawiamy się najgorszego, to tęsknimy za lepszym. Nadzieja nie pojawia się zatem, gdy mamy pewność, że sprawy ułożą się dobrze. Rodzi ją właśnie niepewność co do jakiejś ważnej sprawy czy wartości. Jest emocją mieszaną: obawy mieszają się z oczekiwaniem czegoś dobrego – pomimo tych obaw, a nie im wbrew.

Bywa, że obaw jest niewiele, przeważa przyjemne oczekiwanie na coś dobrego – jak wtedy, gdy ukochana osoba jest już blisko i mamy nadzieję, że zaraz pojawi się w drzwiach. A odrobina niepokoju, jak przyprawa, tylko wzmacnia tęsknotę. Czasem jednak mamy powody, by obawiać się czegoś bardzo złego – utraty zdrowia, bliskiej osoby, wolności. Wtedy prócz niepokoju i lęku nadzieja obejmuje głębokie pragnienie, by to, czego się obawiamy, jednak się nie stało. Czujemy wtedy coś więcej niż lęk i inaczej reagujemy. Lęk wiąże się z unikaniem, nadzieja z dążeniem. Lęk pozbawiony nadziei prowadzi do obniżenia nastroju, rezygnacji z aktywności i zaniechania działań. Nadzieja skłania do przekonania, że warto coś robić, nawet gdy nikłe są szanse, że spełni się to, na co mamy nadzieję. Nie tylko wierzymy, że może się to stać, ale zarazem tego prag[-]niemy. W tym tkwi siła nadziei.

Na sukces

Różne bywają rodzaje nadziei. Profesor Józef Kozielecki w książce Psychologia nadziei pisze o nadziei pasywnej bądź aktywnej – ta pierwsza wiąże się z biernym oczekiwaniem na pomyślny bieg zdarzeń, ta druga, aktywna, skłania do podejmowania starań zwiększających szanse na to, że sprawy dobrze się ułożą. Rozróżnia też nadzieję partykularną i generalną. Partykularna, czyli szczegółowa, odnosi się do jakiegoś konkretnego celu, konkretnych oczekiwań, na przykład: mam nadzieję na poprawę zdrowia; na to, że zdam egzamin; albo że mąż do mnie wróci. Taka nadzieja daje nam siłę, by dążyć do celu mimo wszelkich przeciwności. Gdy jej zabraknie, wkracza nadzieja ogólna i chroni nas przed frustracją i rozpaczą. Jest ona, jak pisze Kozielecki, „trwałym, ogólnym przekonaniem, że w przyszłości, bliższej lub dalszej, zrodzą się nowe, ważne zadania, których rozwiązanie nasycone będzie pozytywnymi wartościami i dobrami”.

Psychologowie spierają się, czym jest nadzieja. Czy stanowi specyficzny, zmienny stan, czy raczej jest trwałą cechą? Czy bliżej jej – jak uważa wspomniany Richard Lazarus – do emocji, czy raczej – jak sądzi C. R. Snyder, jeden z najbardziej znanych badaczy nadziei – wynika głównie z procesów myślenia, z dwóch powiązanych ze sobą rodzajów przekonań? Zgodnie z jego koncepcją mamy nadzieję, gdy, po pierwsze, jesteśmy przekonani, że potrafimy zainicjować dążenie do wybranego celu i wytrwać w nim mimo napotykanych przesz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI