JOHN CACIOPPO jest wybitnym psychologiem społecznym, profesorem na University of Chicago, gdzie kieruje Center for Cognitive and Social Neuroscience. Jego zainteresowania naukowe i badawcze obejmują zagadnienia z zakresu psychologii społecznej i neurobiologii społecznej. Z Richardem Pettym stworzył model perswazji i zmiany postawy (Elaboration Likelihood Model). Autor i współautor wielu publikacji, m.in. Loneliness: human nature and the need for social connection; Social neuroscience; Communication and persuasion: Central and peripheral routes to attitude change.
Agnieszka Chrzanowska i Dorota Krzemionka: – Podobno w USA samotność najbardziej doskwiera mieszkańcom Manhattanu. Trudno uwierzyć, że w wielomilionowym Nowym Jorku, „mieście, które nigdy nie śpi”, ktoś może być samotny. Pan mieszka w Chicago, trzecim pod względem wielkości mieście USA. Czy odczuwa Pan tam samotność?
John Cacioppo: – Tak. I bardzo dobrze!
Dobrze?
– Nie boję się samotności. Przeciwnie, pokazuje mi ona, jak interesującym gatunkiem jesteśmy. To zadziwiające, że ewolucja wykształciła w nas taką cechę! Powinniśmy się cieszyć, że możemy odczuwać samotność, bo czyni nas ona lepszymi.
Jak? Przecież samotność jest przykra, boli...
– I to dosłownie. Odczuwanie samotności jest podobne do odczuwania bólu. Kiedy czujemy się samotni, odrzuceni i odizolowani, w mózgu zachodzą takie same procesy, jak w przypadku bólu fizycznego. Ten ból społeczny, podobnie jak ból fizyczny, sygnalizuje niebezpieczeństwo, zagrożenie i skłania do działania. Odczuwanie samotności każe nam zwrócić uwagę na innych ludzi. Mówi, że nadszedł czas, by zainteresować się otoczeniem. Bez samotności nie bylibyśmy tego świadomi. Bylibyśmy samolubni. W nawale obowiązków i zajęć często zapominamy o naszych bliskich. Na szczęście samotność nam o nich przypomina. Podobnie, gdy ktoś łamie zasady społeczne – grupa go odrzuca, izoluje. Nieprzyjemny stan samotności, jaki wtedy odczuwa, sygnalizuje mu coś ważnego, ostrzega, że powinien coś zmienić i skłania do wysiłku, by przyjęto go z powrotem. W efekcie staje się lepszym człowiekiem. Samotność jest więc korzystna. Nie tylko dla jednostki, ale też dla całego społeczeństwa.
Dlaczego czasem czujemy się samotni i wyobcowani wśród ludzi, stronimy wręcz od nich? Tak jak samotnik Boris Yelnikkov, bohater filmu Woody’ego Allena „Co nas kręci, co nas podnieca”. Skąd bierze się samotność?
– W 50 procentach jest dziedziczna. Dziedziczymy nie samą skłonność do jej odczuwania, ale to, w jakim stopniu jesteśmy na nią wrażliwi, jaki poziom bólu odczuwamy, gdy jesteśmy samotni. W efekcie niektórzy czują się bardziej samotni, inni mniej. Społeczeństwo potrzebuje jednak i samotników, i społeczników. Osoby, które mają dużą tolerancję bólu społecznego, wiele wnoszą do naszego życia. Często są badaczami, odkrywają nowe terytoria. Osoby, które mają niższy poziom tolerancji bólu związanego z samotnością, raczej zostają na miejscu i opiekują się tymi, którzy tego potrzebują. Chronią w ten sposób grupę.
Doświadczanie bólu samotności może jest korzystne, jak Pan twierdzi, ale jest też kosztowne. Badania dowodzą, że samotni żyją krócej, częściej chorują.
– Tak się dzieje i znamy już neurologiczne mechanizmy, które się za tym kryją. Gdy czujemy się samotni, w mózgu wzrasta poziom kortykoliberyny, czyli neurohormonu wydzielanego przez podwzgórze w odpowiedzi na stres. Większe jej stężenie sprawia, że odczuwamy lęk, w szczególności ten związany z potencjalnym zagrożeniem społecznym. Kortykoliberyna stymuluje przysadkę mózgową do wydzielania kortykotropiny, co z kolei prowadzi do większego wydzielania kortyzolu przez korę nadnerczy. Oznacza to, że osoba odczuwająca samotność ma we krwi większe stężenie kortyzolu, tzw. hormonu stresu. Kortykoliberyna wywołuje też reakcję układu sympatycznego – w postaci zwężenia naczyń krwionośnych – i krew płynie wtedy do mięśni. W ten sposób w obliczu zagrożenia nasz organizm przygotowuje się do podjęcia odpowiedniego działania, na przykład do walki lub ucieczki. Na przestrzeni życia...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.